W dniu dzisiejszym w całej Polsce obchodzony jest dzień
Babci. Za niedługo będzie też dzień Dziadka. Tak się składa, że wszyscy moi
Dziadkowie nie żyją. Jeśli chodzi o moich Dziadków, to gdy się urodziłem - była
tylko Babcia ze strony mojej Mamy, oraz Pradziadek również ze strony mojej
Mamy. Pozostałych moich Dziadków nigdy nie poznałem, jako że zmarli Oni przed moimi
narodzinami. Mój Pradziadek zmarł, gdy miałem 11 lat. Był to dla mnie cios i to
duży. Obecnie, gdy mam 33 lata resztkami sił staram się ratować obraz mojego
Pradziadka w moich własnych wspomnieniach. Owszem, moja Mama posiada zdjęcia
mojego Pradziadka, więc w każdym jednym momencie mogę zerknąć na wspomniane
zdjęcia i mogę spoglądać na mojego Pradziadka w różnych momentach Jego życia.
Najważniejsze jednak okazują się wspomnienia własne i obraz własny bliskich,
których się kochało i nadal kocha. Zdjęcia też oczywiście są ważne, ale nie
oddają one tego co możemy spostrzec w naszych własnych wspomnieniach i w obrazach
znajdujących się w naszych umysłach, jako że zawierają one obok samego elementu
wizualnego, także element emocji, uczuć - a więc tych rzeczy, których nie jest
w stanie uchwycić choćby najdoskonalszy i najczulszy obiektyw.
Jeśli chodzi o moją Babcię, to zmarła Ona w roku 2009. Tak
się składa, że dopiero pod koniec Jej życia zaczęliśmy się z Babcią po prostu
przyjaźnić. Nasza relacja bowiem stawała się być o wiele dojrzalsza i daleko
wykraczająca poza to co wynika z pokrewieństwa i z tego co opisał Richard Dawkins
w pojęciu altruizmu zwrotnego. Zacząłem Babcię poznawać jako człowiek dorosły,
a nie jako dziecko. Babcia moja zaś również zaczęła mnie poznawać już nie tylko
jako wnuka, ale także jako człowieka dorosłego mającego swój sposób bycia,
poglądy i zręb jakiegoś doświadczenia życiowego oraz wiedzy. Poza więc sferą uczuciową,
która jest pomiędzy babcią a wnukiem, zaczęła tu się pojawiać więź
intelektualna. Zaczęła się tym samym pojawiać chęć wzajemnego intelektualnego
dialogu; dialogu ludzi dorosłych; dialogu, a nie monologu, który jest przecież
istotą relacji pomiędzy człowiekiem dorosłym a dzieckiem. Nietrudno się
domyśleć, że gdy do więzi uczuciowej dochodzi także więź intelektualna i co
więcej, gdy do miłości niejako instynktownej zaczyna dochodzić także przyjaźń, to
taką osobę jeszcze bardziej się zaczyna kochać.
Niestety, nagle przyszła śmierć. Nagle pozostało mnóstwo
pytań bez odpowiedzi. Nagle także z pięknego i wspaniałego dialogu - ponownie powraca
się do monologu, lecz tym razem nie monologu ze strony Babci do małego niewiele
rozumiejącego kilkuletniego wnuczka, lecz monologu dorosłego wnuka stojącego
nad milczącym po wieki grobem; wznoszącego modlitwy, które ulecą gdzieś nie wiadomo
gdzie, ale które i tak pozostaną wspomnianym monologiem.
Chciałbym zapomnieć o dniu, w którym przypomina mi się
Babcia, jako że tego właśnie dnia otwierają się ponownie te same rany, które
nigdy się nie zasklepią pomimo przemierzanego co raz śmielej i dalej oceanu
czasu. Tego dnia także przypominają się obietnice składane Babci, a których się
nie da spełnić, bo Jej już zwyczajnie nie ma.
Owszem, różne religie wskazują na możliwość ciągłej
obecności wśród nas Tych, których kochaliśmy i których nadal kochamy. Niemniej,
żadne z jakichkolwiek tłumaczeń i koncepcji religijnych, które zna świat od
starożytności po współczesność - nie
zastąpią tej obecności, w której możliwy jest właśnie dialog, a nie monolog.
Mój więc dzień Babci, to dzień monologu starającego się
choćby na chwilę nawiązać do dialogu - lecz bezskutecznie.