sobota, 20 stycznia 2018

Gdyby państwo David i Luise Turpin żyli w Polsce..


Na wstępie wskazać należy, że Polsce państwo David’a i Luise Turpin korzystaliby z pełnego dobrodziejstwa bycia anonimowym nie tylko podczas trwania domniemania niewinności (zob. art. 5 § 1 k.p.k. - praesumptio boni viri), a więc do momentu prawomocnego skazania przez sąd, ale także po wspomnianym prawomocnym skazaniu - wszak taka właśnie obowiązuje od lat praktyka polskich sądów karnych, czyli to, że się de facto broni tożsamości sprawców przestępstw, mimo, że zostali oni prawomocnie skazani. Na tak zdecydowaną ochronę ze strony państwa ofiary w Polsce raczej nie mogą liczyć.
Państwo David i Luise Turpin
(źródło: Riverside County
Sheriff's Department
)
O tym więc jakimi są ci państwo potworami nie dowiedziałaby się ani miejscowość, z której oni pochodzą, ani w ogóle cały kraj, ani tym bardziej współwięźniowie, z którymi by odbywali karę pozbawienia wolności. W zakładzie karnym więc, jeśli nie zostaliby „wydani” przez personel zakładu karnego, to spokojnie mogliby opowiadać bajki o tym, że zostali przykładowo skazani za jakieś przestępstwa podatkowe, urzędnicze, albo za hodowanie „maryśki” na swojej działce. W przypadku społeczeństwa (czyli poza murami zakładu karnego) spokojnie rozpłynęliby się w tłumie przez nikogo niezauważeni.
Co więcej, w Polsce byliby oni oskarżeni m.in. o bezprawne pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem (art. 189 § 3 k.k.) za co by groziło im od 3 lat do 12 kary pozbawienia wolności, oraz znęcanie ze szczególnym okrucieństwem (art. 207 § 2 k.k.) za co by groziło im od roku do 10 lat kary pozbawienia wolności. Być może groziłyby im zarzuty dot. dokonywania tzw. innych czynności seksualnych (część dzieci była co najmniej molestowana seksualnie). Być może także groziłyby im zarzuty dot. czynów przeciwko zdrowiu dzieci (dzieciaki były niedożywione i niedorozwinięte umysłowo i fizycznie z powodu skrajnego niedożywienia) i dot. sprawowania opieki nad dziećmi (jak wyżej) - bo na to też są paragrafy w polskim Kodeksie karnym z karami oczywiście „jak dla brata”.
W każdym razie, w polskich realiach maksymalny wymiar kary dla nich nie przekroczyłby 15 lat kary pozbawienia wolności (zob. art. 37 k.k.). Co więcej, z uwagi na to, że nigdy nie byli karani, a w zakładzie karnym na pewno by zachowywali się wzorowo (np. pięknie by malowali, rysowali, grali na gitarze, komponowali piosenki, pisali wiersze, codzienne przystępowaliby do sakramentów, itp.), to powiedzmy po 3-5 latach osadzenia spokojnie mogliby liczyć na warunkowe przedterminowe zwolnienie (na pewno by była m.in. pozytywna opinia wychowawcy, pozytywna opinia kapelana więziennego, pozytywna prognoza kryminologiczna dyrektora zakładu karnego, itp.).
Następnie po zatarciu skazania po 10 latach od zakończenia kary pozbawienia wolności zgodnie z art. 107 k.k. i wobec nie orzeczenia wobec nich przecież przez sąd zakazu sprawowania opieki nad dziećmi (opiekowali się przecież swoimi dziećmi, a nie cudzymi) - mogliby np. w naszych pięknych polskich warunkach założyć w przyszłości szczęśliwy i kochający rodzinny dom dziecka. Nie byłoby także przeszkód prawnych w tym, aby po wspomnianym zatarciu skazania znaleźli zatrudnienie również w szkołach, szpitalach, czy w różnego rodzaju ogniskach wychowawczych. Wszak jak najbardziej mogliby powoływać się na to, że dorobili się oni wielodzietnej rodziny zgodnej ze wzorcami chrześcijańskimi przemilczając oczywiście fakt, że siedzieli kilka latek za znęcanie się nad swoimi dziećmi w więzieniu.
Oczywiście możecie wszyscy powiedzieć, że na takich jak ci państwo powstał „bat” w postaci Rejestru Sprawców Przestępstw na tle Seksualnym. Ja też wśród „wierzących” się znajdowałem dopóki nie przeczytałem ustawy z dnia13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tleseksualnym (Dz. U. poz. 862). Otóż, w tej ustawie jak najbardziej istnieje „wytrych” dla tego typu sprawców, aby „na spokojnie” ukryć się w oceanie anonimowości. Powołując się np. na art. 9 ust. 2 ww. ustawy, można uniknąć sławy Mariusza Trynkiewicza, czy Josefa Fritzl'a. Jak stanowi ten przepis: „Orzekając o odpowiedzialności w sprawie o przestępstwo określone w art. 2, w szczególnie uzasadnionych przypadkach sąd może orzec o wyłączeniu zamieszczenia danych o osobie, o której mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-3, w Rejestrze ze względu na ochronę życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego lub jego osób najbliższych, a zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego, lub gdy zamieszczenie danych spowodowałoby niewspółmiernie surowe skutki dla osoby, o której mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-3.”.
Tak więc posługując się dobrem pokrzywdzonych tego typu zboczeńcy mogą spokojnie „wymigać” się od odpowiedzialności „społecznej” jaką ustanawia ww. Rejestr.

Reasumując: Polska i polski system prawa i procesu karnego - jest po prostu „rajem” dla takich potworów jak ci państwo. Można powiedzieć, że dla jednych urodzenie się w kraju nad Wisłą jest niczym innym, jak jednym wielkim życiowym pechem, ale dla innych wręcz przeciwnie - błogosławieństwem. Gdyby ta sprawa miała miejsce w Polsce, to nigdy Państwo by się nie dowiedzieli jak się ci ludzie nazywają, ani jak wyglądają. Już polskie prawo i polskie media zadbałyby o to, aby twarze tych państwa były skutecznie pozakrywane lub odpowiednio zniekształcone. Na pewno natomiast Państwo by poznali bardzo dokładnie wizerunki pokrzywdzonych dzieci - tak jak Państwo doskonale poznali wizerunki i pełne dane osobowe śp. Madzi z Sosnowca, czy śp. Szymona z Będzina (wizerunki zarówno za życia, jak i po śmierci - w miejscu zdarzenia i w prosektorium). W USA odwrotnie - dane dzieci i ich wizerunki w pełni zanonimizowane, zaś wizerunki i dane osobowe sprawców przedstawione opinii publicznej.