O sprawie państwa David’a i Luise Turpin czytaj tutaj: WB, Dzieci mogły myć się raz w roku i nie pozwalano im jeść. Ale rodzice nie widzą swojej winy, http://wiadomosci.gazeta.pl
Na wstępie wskazać należy, że Polsce państwo David’a i Luise
Turpin korzystaliby z pełnego dobrodziejstwa bycia anonimowym nie tylko podczas
trwania domniemania niewinności (zob. art. 5 § 1 k.p.k. - praesumptio boni
viri), a więc do momentu prawomocnego skazania przez sąd, ale także po
wspomnianym prawomocnym skazaniu - wszak taka właśnie obowiązuje od lat
praktyka polskich sądów karnych, czyli to, że się de facto broni tożsamości sprawców
przestępstw, mimo, że zostali oni prawomocnie skazani. Na tak zdecydowaną
ochronę ze strony państwa ofiary w Polsce raczej nie mogą liczyć.
![]() |
| Państwo David i Luise Turpin (źródło: Riverside County Sheriff's Department) |
O tym więc jakimi są ci państwo potworami nie dowiedziałaby
się ani miejscowość, z której oni pochodzą, ani w ogóle cały kraj, ani tym
bardziej współwięźniowie, z którymi by odbywali karę pozbawienia wolności. W
zakładzie karnym więc, jeśli nie zostaliby „wydani” przez personel zakładu karnego, to spokojnie mogliby opowiadać bajki o tym, że zostali
przykładowo skazani za jakieś przestępstwa podatkowe, urzędnicze, albo za
hodowanie „maryśki” na swojej działce. W przypadku społeczeństwa (czyli
poza murami zakładu karnego) spokojnie rozpłynęliby się w tłumie przez nikogo
niezauważeni.
Co więcej, w Polsce byliby oni oskarżeni m.in. o bezprawne
pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem (art. 189 § 3 k.k.) za co by
groziło im od 3 lat do 12 kary pozbawienia wolności, oraz znęcanie ze
szczególnym okrucieństwem (art. 207 § 2 k.k.) za co by groziło im od roku do 10
lat kary pozbawienia wolności. Być może groziłyby im zarzuty dot. dokonywania
tzw. innych czynności seksualnych (część dzieci była co najmniej molestowana seksualnie).
Być może także groziłyby im zarzuty dot. czynów przeciwko zdrowiu dzieci
(dzieciaki były niedożywione i niedorozwinięte umysłowo i fizycznie z powodu skrajnego
niedożywienia) i dot. sprawowania opieki nad dziećmi (jak wyżej) - bo na to też
są paragrafy w polskim Kodeksie karnym z karami oczywiście „jak dla
brata”.
W każdym razie, w polskich realiach maksymalny wymiar kary
dla nich nie przekroczyłby 15 lat kary pozbawienia wolności (zob. art. 37 k.k.).
Co więcej, z uwagi na to, że nigdy nie byli karani, a w zakładzie karnym na
pewno by zachowywali się wzorowo (np. pięknie by malowali, rysowali, grali na
gitarze, komponowali piosenki, pisali wiersze, codzienne przystępowaliby do
sakramentów, itp.), to powiedzmy po 3-5 latach osadzenia spokojnie mogliby
liczyć na warunkowe przedterminowe zwolnienie (na pewno by była m.in. pozytywna
opinia wychowawcy, pozytywna opinia kapelana więziennego, pozytywna prognoza
kryminologiczna dyrektora zakładu karnego, itp.).
Następnie po zatarciu skazania po 10 latach od zakończenia
kary pozbawienia wolności zgodnie z art. 107 k.k. i wobec nie orzeczenia wobec
nich przecież przez sąd zakazu sprawowania opieki nad dziećmi (opiekowali się
przecież swoimi dziećmi, a nie cudzymi) - mogliby np. w naszych pięknych
polskich warunkach założyć w przyszłości szczęśliwy i kochający rodzinny dom
dziecka. Nie byłoby także przeszkód prawnych w tym, aby po wspomnianym zatarciu
skazania znaleźli zatrudnienie również w szkołach, szpitalach, czy w
różnego rodzaju ogniskach wychowawczych. Wszak jak najbardziej mogliby
powoływać się na to, że dorobili się oni wielodzietnej rodziny zgodnej ze
wzorcami chrześcijańskimi przemilczając oczywiście fakt, że siedzieli kilka
latek za znęcanie się nad swoimi dziećmi w więzieniu.
Oczywiście możecie wszyscy powiedzieć, że na takich jak ci
państwo powstał „bat” w postaci Rejestru Sprawców Przestępstw na tle Seksualnym.
Ja też wśród „wierzących” się znajdowałem dopóki nie przeczytałem ustawy z dnia13 maja 2016 r. o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tleseksualnym (Dz. U. poz. 862). Otóż, w tej ustawie jak najbardziej istnieje „wytrych”
dla tego typu sprawców, aby „na spokojnie” ukryć się w oceanie anonimowości.
Powołując się np. na art. 9 ust. 2 ww. ustawy, można uniknąć sławy Mariusza
Trynkiewicza, czy Josefa Fritzl'a. Jak stanowi ten przepis: „Orzekając o
odpowiedzialności w sprawie o przestępstwo określone w art. 2, w szczególnie
uzasadnionych przypadkach sąd może orzec o wyłączeniu zamieszczenia danych o
osobie, o której mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-3, w Rejestrze ze względu na
ochronę życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego lub
jego osób najbliższych, a zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego, lub gdy
zamieszczenie danych spowodowałoby niewspółmiernie surowe skutki dla osoby, o
której mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1-3.”.
Tak więc posługując się dobrem pokrzywdzonych tego typu zboczeńcy mogą spokojnie „wymigać” się od
odpowiedzialności „społecznej” jaką ustanawia ww. Rejestr.
Reasumując: Polska i polski system prawa i procesu karnego -
jest po prostu „rajem” dla takich potworów jak ci państwo. Można powiedzieć, że dla jednych urodzenie się w kraju nad Wisłą jest niczym innym, jak jednym wielkim życiowym pechem, ale dla innych wręcz przeciwnie - błogosławieństwem. Gdyby ta sprawa miała miejsce w Polsce, to nigdy Państwo by się nie dowiedzieli jak się ci ludzie nazywają, ani jak wyglądają. Już polskie prawo i polskie media zadbałyby o to, aby twarze tych państwa były skutecznie pozakrywane lub odpowiednio zniekształcone. Na pewno natomiast Państwo by poznali bardzo dokładnie wizerunki pokrzywdzonych dzieci - tak jak Państwo doskonale poznali wizerunki i pełne dane osobowe śp. Madzi z Sosnowca, czy śp. Szymona z Będzina (wizerunki zarówno za życia, jak i po śmierci - w miejscu zdarzenia i w prosektorium). W USA odwrotnie - dane dzieci i ich wizerunki w pełni zanonimizowane, zaś wizerunki i dane osobowe sprawców przedstawione opinii publicznej.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz