piątek, 3 kwietnia 2015

Kolorowe jajka i maślane baranki w 10-tą rocznicę

Jezus umarł na krzyżu dla kolorowych jajek i maślanych baranków.
Mieszkam w okolicy Hali Mirowskiej w Warszawie. Właśnie teraz m.in. widzę jak Hala i jej okolice są zakorkowane przez samochody, zaś chodniki zapchane są przez tłumy ludzi. Po co? Robią zakupy na święta. A ile te święta będą trwały? Tydzień, a może miesiąc? Nie. Będą one trwały trzy dni, czyli tyle ile trwa weekend plus dodany do tego jako bonus - poniedziałek. Po co więc te wszystkie zakupy? Cóż, wedle polskiej tradycji, w trakcie świąt trzeba się porządnie najeść, a niejednokrotnie także napić i bynajmniej nie chodzi tu o herbatkę, czy soczek owocowy, ale etanol we wszelkich znanych na rynku polskim (i nie tylko) postaciach.
Pytanie wobec tego nasuwa się następujące: Czy w imię kolorowych pisanek i suto zastawionych stołów świątecznych umarł Jezus Chrystus?
(Źródło: Młodzi Chrystusowi)
Odpowiedź nasuwa się sama patrząc nie na słowa, lecz na czyny wszystkich tych, którzy zasiądą przy stole wielkanocnym i będą obżerać się do nieprzytomności i upijać się do jeszcze większej nieprzytomności by następnie - w przypadku tych nieco o słabszej konstrukcji - trafić do szpitala z powodu ciężkiej hiperglikemii, wylewu, zawału, niedrożności jelit i innych przypadłości, którym sprzyja obżarstwo, czyli jeden z 7 grzechów głównych..

Kurzący się na półkach Jan Paweł II.
W tym samym czasie obchodzimy 10-tą rocznicę śmierci Jana Pawła II. Ja - tak się składa - że nie opłakiwałem śmierci tej postaci, ani tym bardziej teraz nie opłakuję. Szanuję tę postać historyczną i dokonania tej osoby, ale to wszystko z mojej strony. Wiem, że Jan Paweł II miał zarówno swoje mocne strony i osiągnięcia, jak i słabe strony - wszak był tylko człowiekiem, a nie Bogiem jak by to niektórzy chcieli.
Wypada wspomnieć, że takie osoby jak ja zwyczajnie podpadają tym, którzy są „religijni”. Dokładnie chodzi o to, że osoby prezentujące moją postawę rzekomo obrażają tych, którzy chcieliby aby każdego jednego 2-go kwietnia cały świat wstrzymywał oddech o godzinie 21:37, czyli w rocznicę śmierci wspomnianej wyżej postaci. Otóż, wskazać należy, że Jan Paweł II jest jednym z wielu, wielu papieży od czasu powstania organizacji religijnej w postaci Kościoła rzymskokatolickiego. Po drugie, postać ta jest także jednym z wielu papieży uważanych za wielkich i otaczanych czcią. Ot choćby wypada wspomnieć o nie tak odległym czasowo papieżu Janie XXIII-cim, bez którego pontyfikatu nie byłoby pontyfikatu Jana Pawła II.
Wspomniani „religijni” jak już wspomniałem bardzo się puszą i złoszczą na tych co nie opłakują Jana Pawła II i nic sobie nie robią z dnia 2-go kwietnia. Choć jednocześnie ci sami „religijni” nic sobie przecież nie robią z daty 3-go czerwca, a więc rocznicy śmierci, a zarazem zakończenia pontyfikatu papieża Jana XXIII-go, któremu Kościół katolicki zawdzięcza m.in. dokonanie się Soboru Watykańskiego II-go i który to papież został kanonizowany w dniu 27 kwietnia 2014 r. przez papieża Franciszka. Nota bene, wspomniany papież Jan XXIII został kanonizowany wraz z papieżem Janem Pawłem II. I co? I nic. Tak po prostu wygląda rzeczywisty obraz wielu owych „religijnych”, którzy dodatkowo w znakomitej większości znają papieża Jana Pawła II wyłącznie z telewizji, z gazet i z internetu, a którzy w znikomym procencie przeczytali choćby jedną encyklikę napisaną przez wspomnianego papieża.
Poza tym, w mediach, a dokładnie w polskich mediach powtarzane jest pytanie o to: Co nam Polakom zostało z nauk papieża Jana Pawła II? Odpowiedź jest banalnie prosta: nic. A powód jest jeszcze bardziej banalnie prosty. Bynajmniej nie chodzi tu o konformizm, czy też hedonizm ze strony wiernych preferujących wiarę w formie „light” - na co wskazują media i zapraszani do owych mediów eksperci - ale zwyczajny brak znajomości myśli Jana Pawła II przez znakomitą większość osób deklarujących swoją miłość i szacunek do tej postaci. Zresztą, jak mogą się ludzie kierować naukami Jana Pawła II w swoim życiu, skoro w ogóle tych nauk nie znają, zaś dzieła Jana Pawła II kurzą się w bibliotekach czy to publicznych, czy prywatnych - niczym za komuny dzieła Lenina?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz