Dziś wieczorem
przeglądając FB natrafiłem na obrazek, który nie ukrywam bardzo mnie
zaintrygował. Nie mam pewności czy dane w tym obrazku podane są prawdą, ale
mając wieloletnie doświadczenie w byciu obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej z
prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością uważam, iż owe dane są w stu
procentach prawdziwe. Otóż, w obrazku tym zestawiono: 1) uzysk miesięczny
Biedronki w Polsce, 2) koszt wybudowania 25 km obwodnicy Wrocławia i 3) koszt
misji „New Horizons”, dzięki której będziemy mogli w ciągu najbliższych dni, a
nawet tygodni i miesięcy podziwiać nowe oblicze niezbyt dobrze do tej pory
poznanej planety Pluton. Otóż: misja „New Horizons” kosztowała 2,6 mld złotych,
25 km obwodnicy Wrocławia 2,8 mld, zaś miesięczny uzysk Biedronki to 2,7 mld
złotych. Intrygujące, prawda?
![]() |
| źródło: facebook.com/NaukaToLubie |
A teraz konkret
połączony z odrobiną chaosu zmierzającego do pointy: Dane te moi Drodzy
dają do sporo myślenia. Zadajcie sobie mianowicie w tym momencie kilka
zasadniczych pytań i na nie sobie sami odpowiedzcie. Otóż, w jakim miejscu na
świecie by była teraz Polska, gdyby w Polsce inwestowano pieniądze w naukę? W
Polsce przecież nie brakuje ludzi z talentem potencjałem badawczym. Jednak z
tego powodu, że w Polsce od zawsze niemal, nauka była traktowana po macoszemu
nasi badacze bądź to musieli opuszczać Polskę aby rozwijać się dalej naukowo (np.
Babiński, czy Skłodowska-Curie), albo pozostać w kraju by ostatecznie zmarnować
swój talent (np. twórcy grafenu). Dlaczego o tym moi Drodzy nie mówimy zarówno
w naszych rozmowach prywatnych, jak i w przestrzeni publicznej? Dlaczego wciąż
dajemy się ogłupiać politykom i mediom, a w rezultacie rozmawiamy, a nawet kłócimy
się i dzielimy w sprawach naprawdę idiotycznych i nie mających sensu? Czy naprawdę
musimy naszą całą uwagę skupiać np. na in vitro, które nagle zostało
wyciągnięte jak królik z kapelusza tuż przed wyborami parlamentarnymi?
Z kolei, jeśli chodzi o finanse, to czy naprawdę absolutnie
koniecznie musimy wydawać publiczne pieniądze na utrzymanie uprzywilejowanych
grup zawodowych, które jako jedyne de
facto mają zarówno zaplecze polityczne, jak i faktyczne prawo do realnego
strajku? Dlaczego to niby mamy płacić pielęgniarkom, górnikom czy rolnikom
więcej niż innym grupom zawodowym? Dlaczego akurat im, a nie naukowcom?
Dlaczego mamy przejmować się losem pracujących w państwowych szpitalach
pielęgniarek i składać się na ich podwyżki, mimo, że te same pielęgniarki,
które są zatrudnione w prywatnych gabinetach i szpitalach spokojnie sobie
pracują w ogóle nie myśląc o jakimkolwiek odchodzeniu od łóżek chorych
pacjentów i o rozbijaniu jakichkolwiek wesołych miasteczek przed Sejmem bądź
Urzędem Rady Ministrów? Pytam dlaczego, dlaczego i jeszcze raz dlaczego?
W każdym bądź razie, powracając do polskiej nauki, to powiem
Wam pewną ciekawostkę, która chyba w pełni podsumowuje mój dzisiejszy post.
Mianowicie, niedawno byłem na dwóch wykładach przeznaczonych dla lekarzy
specjalizujących się w hematologii. Jeden wykład dotyczył podstaw
transplantologii klinicznej, zaś drugi podstaw immunologii onkologicznej. Wykłady
te były nie ukrywam, arcyciekawe, ale sposób ich prowadzenia był szczerze
mówiąc dla mnie dość przygnębiający. Otóż, jak wspomniałem byłem na dwóch
wykładach i co ważne każdy z tych wykładów był prowadzony przez innego
wykładowcę. To co łączyło owe wykłady, to przedstawienie nie tylko obecnej
wiedzy z zakresu nauk medycznych, ale także najnowszych osiągnięć naukowych.
Gdy była mowa o owych najnowszych osiągnięciach w medycynie, a w tym np. gdy
mowa była o eksperymentalnych terapiach przeciwnowotworowych z wykorzystaniem
szczepionek przeciwko nowotworom, to ton wykładowcy i sposób wykładania był
taki, że można by to było podsumować w postaci następującego stwierdzenia, a
mianowicie: postęp naukowy się na świecie dokonuje i dokonywane są kolejne wspaniałe
odkrycia; cały ten postęp ma miejsce we wszystkich krajach z wyjątkiem Polski;
nam tu w Polsce pozostaje tylko czekać na wprowadzenie tych nowych technologii
za kilka lat, czy nawet dekad. Koniec, kropka.
Jeśli nauka w Polsce jest w taki sposób traktowana i
uprawiana, to jak w Polsce może być dokonane jakiekolwiek odkrycie? Na jakiej
podstawie polska kadra naukowa ma dokonywać przełomowych odkryć skoro szkolona
jest w duchu defetyzmu? W każdym bądź razie, jakie jest finansowanie nauki, to
takie jest podejście do uprawiania nauki, a z kolei jakie jest uprawianie
nauki, to takie jest podejście do jej finansowania. I tak w ten sposób
dochodzimy do błędnego koła, którego oczywiście nie analizujemy, bo w to
miejsce przyglądamy się: in vitro, aborcji, eutanazji, hajlowaniu
Korwina-Mikkego w Parlamencie Europejskim, rozrzucaniu świńskich łbów w nowo otwartym
meczecie w Warszawie, czy Pawłowi Kukizowi, który nie tylko nie ma programu,
ale który nawet nie ma strategii rządzenia, jako że on ją jeszcze opracowuje wraz
ze swoimi kolegami i koleżankami, i którą chyba opracuje finalnie dopiero
wtedy, gdy będzie wybrany.
Drodzy Czytelnicy, Polska nie musi być drugą Grecją.
Wystarczy, że w Polsce zmieni się filozofia, a co ważne, jeśli sami Polacy się obudzą
i sami zmienią swoją filozofię codzienną, a w ramach tej zmiany przestaną
toczyć niepotrzebne wojny polsko-polskie w sprawie narzuconych przez polityków
i dziennikarzy tematów zastępczych. Bierzmy przykład z krajów, w których
postawiono na rozwój nauki i biznesu. Toczmy dyskusje na temat tego co zrobić
aby taki poziom osiągnąć jak w tych krajach, a nie w sprawach, które tak naprawdę nie
mają kompletnego sensu.
To przykre, że w Polsce nadal aktualne jest pytanie zadawane
w okresie PRL’u, a więc czy Polska jest przed Albanią czy za Albanią - pomijam w
tym momencie wiekopomne osiągnięcie ostatnich 25 lat wolnej III
Rzeczypospolitej w postaci powstania Gangu Albanii.
Na koniec: warto
powiedzieć, że Polska na pewno nie wyśle nikogo ani na księżyc, ani na Marsa. W
Polsce na pewno nie będzie opracowany lek na raka, ani żaden lek na AIDS, czy
nawet na grypę. W Polsce na pewno także nie będzie wyprodukowany jakikolwiek
samochód. Polska także nie wyprowadzi, ani nie współwyprowadzi Unii
Europejskiej z obecnie panującego kryzysu politycznego i finansowego. Polska
także niczego nie zrobi w kierunku odzyskania kilku milionów polskich
obywateli, którzy teraz żyją i pracują we Francji, w Niemczech, w Wielkiej
Brytanii, czy w krajach Beneluksu. To co jednak Polska z powodzeniem zrobi i
robi od wielu lat to udoskonalanie cudownej technologii przemiany diamentu w
gówno.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz