środa, 15 lipca 2015

Polska, kraj cudów i tylko cudów

Dziś wieczorem przeglądając FB natrafiłem na obrazek, który nie ukrywam bardzo mnie zaintrygował. Nie mam pewności czy dane w tym obrazku podane są prawdą, ale mając wieloletnie doświadczenie w byciu obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością uważam, iż owe dane są w stu procentach prawdziwe. Otóż, w obrazku tym zestawiono: 1) uzysk miesięczny Biedronki w Polsce, 2) koszt wybudowania 25 km obwodnicy Wrocławia i 3) koszt misji „New Horizons”, dzięki której będziemy mogli w ciągu najbliższych dni, a nawet tygodni i miesięcy podziwiać nowe oblicze niezbyt dobrze do tej pory poznanej planety Pluton. Otóż: misja „New Horizons” kosztowała 2,6 mld złotych, 25 km obwodnicy Wrocławia 2,8 mld, zaś miesięczny uzysk Biedronki to 2,7 mld złotych. Intrygujące, prawda?
źródło: facebook.com/NaukaToLubie
A teraz konkret połączony z odrobiną chaosu zmierzającego do pointy: Dane te moi Drodzy dają do sporo myślenia. Zadajcie sobie mianowicie w tym momencie kilka zasadniczych pytań i na nie sobie sami odpowiedzcie. Otóż, w jakim miejscu na świecie by była teraz Polska, gdyby w Polsce inwestowano pieniądze w naukę? W Polsce przecież nie brakuje ludzi z talentem potencjałem badawczym. Jednak z tego powodu, że w Polsce od zawsze niemal, nauka była traktowana po macoszemu nasi badacze bądź to musieli opuszczać Polskę aby rozwijać się dalej naukowo (np. Babiński, czy Skłodowska-Curie), albo pozostać w kraju by ostatecznie zmarnować swój talent (np. twórcy grafenu). Dlaczego o tym moi Drodzy nie mówimy zarówno w naszych rozmowach prywatnych, jak i w przestrzeni publicznej? Dlaczego wciąż dajemy się ogłupiać politykom i mediom, a w rezultacie rozmawiamy, a nawet kłócimy się i dzielimy w sprawach naprawdę idiotycznych i nie mających sensu? Czy naprawdę musimy naszą całą uwagę skupiać np. na in vitro, które nagle zostało wyciągnięte jak królik z kapelusza tuż przed wyborami parlamentarnymi?
Z kolei, jeśli chodzi o finanse, to czy naprawdę absolutnie koniecznie musimy wydawać publiczne pieniądze na utrzymanie uprzywilejowanych grup zawodowych, które jako jedyne de facto mają zarówno zaplecze polityczne, jak i faktyczne prawo do realnego strajku? Dlaczego to niby mamy płacić pielęgniarkom, górnikom czy rolnikom więcej niż innym grupom zawodowym? Dlaczego akurat im, a nie naukowcom? Dlaczego mamy przejmować się losem pracujących w państwowych szpitalach pielęgniarek i składać się na ich podwyżki, mimo, że te same pielęgniarki, które są zatrudnione w prywatnych gabinetach i szpitalach spokojnie sobie pracują w ogóle nie myśląc o jakimkolwiek odchodzeniu od łóżek chorych pacjentów i o rozbijaniu jakichkolwiek wesołych miasteczek przed Sejmem bądź Urzędem Rady Ministrów? Pytam dlaczego, dlaczego i jeszcze raz dlaczego?
W każdym bądź razie, powracając do polskiej nauki, to powiem Wam pewną ciekawostkę, która chyba w pełni podsumowuje mój dzisiejszy post. Mianowicie, niedawno byłem na dwóch wykładach przeznaczonych dla lekarzy specjalizujących się w hematologii. Jeden wykład dotyczył podstaw transplantologii klinicznej, zaś drugi podstaw immunologii onkologicznej. Wykłady te były nie ukrywam, arcyciekawe, ale sposób ich prowadzenia był szczerze mówiąc dla mnie dość przygnębiający. Otóż, jak wspomniałem byłem na dwóch wykładach i co ważne każdy z tych wykładów był prowadzony przez innego wykładowcę. To co łączyło owe wykłady, to przedstawienie nie tylko obecnej wiedzy z zakresu nauk medycznych, ale także najnowszych osiągnięć naukowych. Gdy była mowa o owych najnowszych osiągnięciach w medycynie, a w tym np. gdy mowa była o eksperymentalnych terapiach przeciwnowotworowych z wykorzystaniem szczepionek przeciwko nowotworom, to ton wykładowcy i sposób wykładania był taki, że można by to było podsumować w postaci następującego stwierdzenia, a mianowicie: postęp naukowy się na świecie dokonuje i dokonywane są kolejne wspaniałe odkrycia; cały ten postęp ma miejsce we wszystkich krajach z wyjątkiem Polski; nam tu w Polsce pozostaje tylko czekać na wprowadzenie tych nowych technologii za kilka lat, czy nawet dekad. Koniec, kropka.
Jeśli nauka w Polsce jest w taki sposób traktowana i uprawiana, to jak w Polsce może być dokonane jakiekolwiek odkrycie? Na jakiej podstawie polska kadra naukowa ma dokonywać przełomowych odkryć skoro szkolona jest w duchu defetyzmu? W każdym bądź razie, jakie jest finansowanie nauki, to takie jest podejście do uprawiania nauki, a z kolei jakie jest uprawianie nauki, to takie jest podejście do jej finansowania. I tak w ten sposób dochodzimy do błędnego koła, którego oczywiście nie analizujemy, bo w to miejsce przyglądamy się: in vitro, aborcji, eutanazji, hajlowaniu Korwina-Mikkego w Parlamencie Europejskim, rozrzucaniu świńskich łbów w nowo otwartym meczecie w Warszawie, czy Pawłowi Kukizowi, który nie tylko nie ma programu, ale który nawet nie ma strategii rządzenia, jako że on ją jeszcze opracowuje wraz ze swoimi kolegami i koleżankami, i którą chyba opracuje finalnie dopiero wtedy, gdy będzie wybrany.
Drodzy Czytelnicy, Polska nie musi być drugą Grecją. Wystarczy, że w Polsce zmieni się filozofia, a co ważne, jeśli sami Polacy się obudzą i sami zmienią swoją filozofię codzienną, a w ramach tej zmiany przestaną toczyć niepotrzebne wojny polsko-polskie w sprawie narzuconych przez polityków i dziennikarzy tematów zastępczych. Bierzmy przykład z krajów, w których postawiono na rozwój nauki i biznesu. Toczmy dyskusje na temat tego co zrobić aby taki poziom osiągnąć jak w tych krajach, a nie w sprawach, które tak naprawdę nie mają kompletnego sensu.
To przykre, że w Polsce nadal aktualne jest pytanie zadawane w okresie PRL’u, a więc czy Polska jest przed Albanią czy za Albanią - pomijam w tym momencie wiekopomne osiągnięcie ostatnich 25 lat wolnej III Rzeczypospolitej w postaci powstania Gangu Albanii.

Na koniec: warto powiedzieć, że Polska na pewno nie wyśle nikogo ani na księżyc, ani na Marsa. W Polsce na pewno nie będzie opracowany lek na raka, ani żaden lek na AIDS, czy nawet na grypę. W Polsce na pewno także nie będzie wyprodukowany jakikolwiek samochód. Polska także nie wyprowadzi, ani nie współwyprowadzi Unii Europejskiej z obecnie panującego kryzysu politycznego i finansowego. Polska także niczego nie zrobi w kierunku odzyskania kilku milionów polskich obywateli, którzy teraz żyją i pracują we Francji, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, czy w krajach Beneluksu. To co jednak Polska z powodzeniem zrobi i robi od wielu lat to udoskonalanie cudownej technologii przemiany diamentu w gówno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz