W dniu wczorajszym dowiedziałem się od mojego dobrego znajomego, iż Czesław Miłosz znika z kanonu lektur w szkołach powszechnych na mocy póki co jeszcze, projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dzisiaj zaś przeczytałem w Gazecie Wyborczej wypowiedź w tej kwestii syna wspomnianego Czesława Miłosza - Anthony'ego Miłosza, który wspomniał, iż: "Myślę, że ludzie, którzy nie lubią ojca, w ogóle go nie czytają. I dobrze, ale niech nie zabierają go młodym.". Czy aby na pewno?
Gazeta Wyborcza, a także Platforma Obywatelska, Nowoczesna, oraz Partia Razem - po raz kolejny pokazują jak daleko się oderwały od rzeczywistości, a dokładnie od społeczeństwa. Decyzja natomiast PiS'u dot. skreślenia Czesława Miłosza z listy lektur pokazuje jak partia ta jest bliska gustów i potrzeb znakomitej większości polskiego społeczeństwa.
Szanowny Czytelnik może posądzić mnie w tym momencie albo o postradanie zmysłów, albo o nawrócenie się na jedynie słusznie panujące obecnie poglądy. Nic z tych rzeczy! Piszę w tym momencie po prostu jak jest.
Dowód? Otóż, wystarczy wśród obecnych absolwentów szkół powszechnych chodzących sobie zwyczajnie po ulicach polskich miast i miasteczek zapytać o to kim był Czesław Miłosz i dla porównania zapytać o to kto to jest Zenek Martyniuk. Założę się, że znakomita większość respondentów będzie kojarzyła całkiem dobrze Zenka Martyniuka, zaś Czesława Miłosza - niekoniecznie. Dalej, tych samych absolwentów szkół, którzy przecież mieli "obowiązkowego" Miłosza do "przerobienia" w szkole - zapytajmy o podanie przykładowych tytułów dzieł lub o zacytowanie fragmentów tychże dzieł stworzonych przez Czesława Miłosza. Dla porównania zapytajmy tych samych absolwentów o podanie tytułu którejkolwiek piosenki Zenka Martyniuka lub o zaśpiewanie jej fragmentu. I co? Czy Szanowny Czytelnik sądzi, że w tym pojedynku wygra Czesław Miłosz? Czy aby na pewno?
Jestem święcie przekonany, że Zenek Martyniuk "spokojnie" wygrałby z Czesławem Miłoszem nie tylko w zwykłym małym i zapomnianym miasteczku, ale również w wielkiej, intelektualnej i europejskiej Warszawie, a dokładnie na ulicy Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat, gdzie pośród zwykłych przechodniów w miesiącach od października do czerwca przechadzają się dość licznie studenci Uniwersytetu Warszawskiego, a dokładnie studenci nauk politycznych, socjologii, stosunków międzynarodowych, polityki społecznej, dziennikarstwa, czy mojego ukochanego prawa.
A teraz z innej beczki: Nie ma w mojej ocenie większego upodlenia i poniżenia dla prawdziwego artysty, jak wpisanie go do tzw. kanonu lektur. Moim zdaniem, PiS dobrze zrobiło, że Czesława Miłosza wykreśliło z listy wspomnianych lektur. Wreszcie bowiem Miłosz będzie czytany i odkrywany, a nie "przerabiany". Zresztą Miłosz stał się wielki nie dzięki "przerabianiu" go w szkole przez ludzi czekających z utęsknieniem na wybicie 45-ej minuty na klasowym zegarze (chodzi tu nie tylko o uczniów, ale również o nauczycieli), lecz przez ludzi czytających - czytających, bo zwyczajnie chcą, a nie muszą.
W szkole podstawowej, w świętej pamięci gimnazjum, jak również w liceum - zwykle nie dokonuje się żadnych odkryć, lecz się przechodzi przez obowiązkowe lektury, jak przez ospę, odrę, świnkę, czy różyczkę. Czy Anthony Miłosz chciałby, aby młodzież szkolna obok wspomnianych chorób zakaźnych "przechodziła" również przez jego ojca, tj. Czesława Miłosza? A czy sam Czesław Miłosz chciałby, aby był on "przechodzony" przez uczniów, jak wspomniana ospa, odra, świnka, czy różyczka? Czy sam Czesław Miłosz chciałby, aby o nim mówiono, że "Czesław Miłosz wielkim noblistą był"? Czy aby na pewno dla znalezienia się w kanonie lektur opracowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, Czesław Miłosz samodzielnie nauczył się języka hebrajskiego biblijnego i dokonał samodzielnie przekładu Psalmów z języka hebrajskiego na polski?
Podsumowując: ospa, odra, świnka, różyczka - jeszcze trochę ponękają kolejne pokolenia gimbazy i licealistów. Szczęśliwie od 1 września Roku Pańskiego 2017, Czesław Miłosz już nikogo nie będzie nękał, a gimbaza i licealiści będą mogli z większą uwagą śledzić rozwój swoich drugorzędnych cech płciowych, oraz równolegle opracowywać metodologię i metodykę skutecznego zakupu alkoholu w pobliskiej "żabce", czy "biedronce" z pominięciem ustawowego zakazu sprzedaży napojów wyskokowych niepełnoletnim. Co do zaś samego Czesława Miłosza, to szczęśliwie znika on z listy.. - podobnie jak w latach 70-tych zniknął z listy chorób, homoseksualizm. Dobra zmiana!
Podsumowując: ospa, odra, świnka, różyczka - jeszcze trochę ponękają kolejne pokolenia gimbazy i licealistów. Szczęśliwie od 1 września Roku Pańskiego 2017, Czesław Miłosz już nikogo nie będzie nękał, a gimbaza i licealiści będą mogli z większą uwagą śledzić rozwój swoich drugorzędnych cech płciowych, oraz równolegle opracowywać metodologię i metodykę skutecznego zakupu alkoholu w pobliskiej "żabce", czy "biedronce" z pominięciem ustawowego zakazu sprzedaży napojów wyskokowych niepełnoletnim. Co do zaś samego Czesława Miłosza, to szczęśliwie znika on z listy.. - podobnie jak w latach 70-tych zniknął z listy chorób, homoseksualizm. Dobra zmiana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz