Tym razem krótko i na
temat. Mój krótki komentarz do afery podsłuchowej i rewelacji wynikającej z
rozmowy Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i prof. dr hab.
Marka Belki, Prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Komentarz:
Fajnie, że się pojawiła afera, którą żyje obecnie cała
Polska, czyli afera ze studiem nagraniowym w restauracji „Sowa & Przyjaciele”,
bo wreszcie coś się odjazdowego dzieje. Do tej pory szczerze mówiąc wiało nudą
- te same wojny i te same steki wyzwisk i różnego rodzaju mniej lub bardziej
finezyjne inwektywy i złośliwości. Z takich „smaczków”, jakie ujawniło studio
nagraniowe „Sowa & Przyjaciele” - do tej pory my internauci mieliśmy w zasadzie
tylko „listę pryszczy na dupie” redaktora Tomasza Lisa[1],
oraz „upierd***ny stół” redaktora Kamila Durczoka[2].
Tym razem mamy na prawdę sporo „kwiatków” do wyboru, a w tym debiut artystyczny
ministra Bartłomieja Sienkiewicza na miarę sukcesu jego pradziadka Henryka w
postaci przypomnienia znanej wielu pokoleniom mądrości ludowej zawierającej się
w następującej sentencji: "ch*j, dupa i kamieni kupa". Można by
powiedzieć, że minister Sienkiewicz odkrywa przed nami jako społeczeństwem na
nowo to co było znane minionym pokoleniom - odkrywa i ratuje przed powszechnym
zapomnieniem niczym Bracia Grimm, którzy szczęśliwie i skutecznie uratowali
przez swoją twórczość wiele bajek, jak choćby bajkę o Czerwonym Kapturku czy o
Jasiu i Małgosi.
Jednym słowem, minister Bartłomiej Sienkiewicz powinien
zostać jeśli nie noblistą jak jego wspomniany pradziadek Henryk, to
przynajmniej ministrem kultury i dziedzictwa narodowego (a zwłaszcza dziedzictwa
narodowego) po opróżnieniu przez wyżej wymienionego niebawem i za pewne (chyba)
stanowiska ministra spraw wewnętrznych..
Co do profesora Marka Belki, to mogę powiedzieć, że w tym
momencie jako skromny magister i jeszcze bardziej skromny doktorant, na pewno
powinienem zaktualizować swoje dotychczasowe wiadomości na temat Rady Polityki
Pieniężnej, zaś na każdych moich zajęciach ze studentami winienem im wskazywać,
że Rada Polityki Pieniężnej bywa zwyczajowo nazywana „pieprzoną” - powołując
się w tym momencie oczywiście na autorytet prof. dr hab. Marka Belki - Prezesa
Narodowego Banku Polskiego, który zresztą sam wspomniał, że jego autorytet w
żadnym wypadku nie ucierpiał po jego wspólnym występie artystycznym ze
wspomnianym ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem.[3]
Przypisy:
[3] "Kropka nad i" redaktor Moniki Olejnik z 17 czerwca 2014 r., Belka wytłumaczy się z „pieprzonej” RPP.

Jak zawsze trafiłeś w sam środek, na dodatek z ulubioną przeze mnie, lekką nutą złośliwości :-) napisałes też,że krótko. Ja uważam,że wystarczająco,ponieważ ująłeś to co najistotniejsze. Polecam nie tylko ten artykuł ale cały blog!
OdpowiedzUsuń