poniedziałek, 25 grudnia 2017

Po raz pierwszy i ostatni publicznie na temat uchodźców i imigrantów.

Papież Franciszek na tegorocznej pasterce wspomniał, iż nie można ignorować losu milionów imigrantów. Dodał, że "miliony ludzi uciekają, tak jak Józef i Maryja" (źródło: link do artykułu na ten temat). Kilka słów mojego komentarza:

Papież Franciszek niestety nie odróżnia imigrantów od uchodźców, a to jest akurat poważny błąd. Uchodźcy to ogólnie ludzie uchodzący (uciekający) przed wojną i prześladowaniami ze swojego państwa, natomiast imigranci, to ludzie, którzy przybywają na dane miejsce bez związku ze wspomnianą wojną i prześladowaniami. Uchodźców powinniśmy przyjmować bez ograniczeń i bez jakichkolwiek warunków na takiej zasadzie jak udzielamy (a przynajmniej powinno się udzielać) pomocy naszym bezdomnym i chorym. Co do zaś imigrantów, to powinno się ich przyjmowanie pozostawić polityce imigracyjnej państw, gdzie jedne potrzebują więcej imigrantów, jak np. Niemcy, czy Francja w latach 70-80 XX w., a inne nie potrzebują.
Tylko nie przyjęcie uchodźcy w mojej prywatnej opinii jest grzechem, jako że jest to grzech nieudzielenia pomocy człowiekowi znajdującemu się w stanie bezpośredniego zagrożenia dla jego przede wszystkim życia.
Papież jednocześnie zdaje się zapominać, że jeżeli mamy udzielać pomocy, to powinniśmy to czynić w sposób odpowiedzialny, jako że gdy udzielamy pomocy, to tym samym bierzemy odpowiedzialność za osobę, której pomocy udzielamy. Nasze państwo nie jest tak bogate jak Francja, Niemcy, UK, czy państwa Beneluksu i tym samym nie mamy środków do tego, aby udzielać obcokrajowcom pomocy w takiej skali, jak to czynią wyżej wspomniane państwa. Polska pomaga uchodźcom na tyle, ile jest w stanie.
Poza tym, papież również zapomina, że ci imigranci z Afryki, którzy milionami teraz szturmują Europę - nie są zainteresowani przenosinami do Polski, Czech, Słowacji, Bułgarii, Rumunii, czy Węgier, a więc do byłych państw satelickich byłego ZSRR. Ci ludzie płynąc do Europy czym się da przez Morze Śródziemne mają bardzo konkretny cel: Skandynawia i państwa zachodniej Europy, bo tam jest z prawdziwego zdarzenia zabezpieczenie socjalne i tam jest także dobrze płatna praca, oraz dobra edukacja dla dzieci i dla tych wszystkich, którzy myślą o doskonaleniu zawodowym. Co jest istotne, wspomniani imigranci są doskonale zorientowani i świadomi różnić ekonomicznych pomiędzy nowymi członkami Unii Europejskiej, a tymi "prawdziwymi" zachodnimi.

Na koniec, chciałbym także wspomnieć, iż wkurza mnie to, że do dyskusji na temat uchodźców i imigrantów dołączają różnej maści rasiści i ksenofobowie, jako że dyskusja na ten temat powinna być merytoryczna i pozbawiona jakichkolwiek uprzedzeń rasowych, narodowościowych i religijnych. Wspomniani rasiści i ksenofobowie najzwyczajniej swoimi uprzedzeniami wypaczają tę dyskusję i doprowadzają do polaryzacji stanowisk. Wielką szkodą jest to, że rządy niektórych państw "nowej" Unii Europejskiej dopuszczają do tej dyskusji wspomnianych rasistów i ksenofobów, i co więcej same się odwołują w swej retoryce do najciemniejszej w tym zakresie strony ludzkiej natury, czyli do stereotypów i uprzedzeń. Tak nie powinno być.

A na już sam koniec: szkoda, że nie mamy już takiego papieża jak Benedykt XVI.

niedziela, 24 grudnia 2017

Strzec tradycji – nie znaczy to bynajmniej ograniczać się tradycją, czyli o fajerwerkach i zwierzętach.

Sylwester co raz bliżej i jak co roku obrońcy zwierząt, oraz ekolodzy w trosce o naszych braci mniejszych, a więc o zwierzęta - apelują do wszystkich ludzi, a przede wszystkim do ludzi u władzy o rezygnację z tradycji urządzania pokazów sztucznych ogni z okazji zmiany daty w kalendarzu z 31-go grudnia na 1-go stycznia. Co należy myśleć o tego typu akcjach? Czy mają one jakikolwiek sens? Jak pomóc naszym braciom mniejszym? Przyjrzyjmy się temu problemowi nieco szerzej.

Bądźcie wzorowo bezlitośni.
Jeżeli faktycznie mamy być solidarni z naszymi mniejszymi braćmi, to przede wszystkim zrezygnujmy z jakiejkolwiek motoryzacji i tego wszystkiego co się składa na zgiełk miasta. Zwierzęta tracą orientację i doznają szoku nie tylko w Sylwestra, gdy są pokazy sztucznych ogni, ale także, gdy np. nagle przejedzie obok nich samochód - zwłaszcza, gdy przejeżdża obok psa, czy kota lub innego zwierzaka samochód uprzywilejowany na sygnale (intensywny sygnał świetlny i dźwiękowy) (źródło m.in.: A. Słyk-Przeździecka, Dlaczego koty nie lubią hałasu, wyborcza.pl, aq, Ptaki wyprowadzają się z miast. Bo jest za głośno, TVN24/TVN Meteo).
Plakat akcji fejsbukowe "Nie strzelam w
Sylwestra! Myślę o zwierzętach!"
zorganizowanej przez Towarzystwo
Opieki nad Zwierzętami - Oddział w
Jaworze
Powinniśmy także zrezygnować z jakichkolwiek robót budowlanych, jako że dźwięki, które wydawane są przy tego typu pracach są dla zwierząt również niezwykle szkodliwe i przykre, zwłaszcza, jeśli w pobliżu budowany jest jakiś nowy budynek, czy nie daj Boże wieżowiec (źródło: jak wyżej). Aby nie dopuścić do skrzywdzenia zwierząt zbyt dużym natężeniem dźwięku, wydaje się, iż optymalnym rozwiązaniem byłoby przeniesienie się ludzkości do lepianek lub ziemianek - wszak przy ich budowie praktycznie nie są wydawane jakiekolwiek dźwięki. A jeżeli okazałoby się, że również przy budowie lepianki, czy ziemianki wydawane są jakieś dźwięki, które mogłyby się okazać przykre dla naszych mniejszych braci, to nic nie pozostaje jak potraktowanie całej planety Ziemia jako jednego wielkiego domu.
Zrezygnujmy także z oglądania telewizji i słuchania muzyki w domu, jeśli mamy zwierzęta, jako że dźwięki te są również bardzo nieprzyjazne naszym mniejszym braciom (źródło: A. Słyk-Przeździecka, op. cit.).
Prof. dr hab. Hanna Gronkiewicz-Waltz
Prezydent m. st. Warszawy
(źródło: wolnosc24.pl)
Z kolei, ratusz warszawski podjął jakiś czas temu decyzję o skróceniu oficjalnego pokazu sztucznych ogni w 2017 r. o 3 minuty uwzględniając głosy ekologów, którzy ujęli się nie tylko za zalęknionymi kotami i psami, ale również za ptakami (źródło: TVN24/TVN Warszawa). Uważam, że to stanowczo za mało! W trosce o wspomniane ptaki powinniśmy całkowicie zrezygnować w pierwszej kolejności z lotnictwa, jako że ryk samolotów powoduje dezorientację ptaków, nie mówiąc o tym, że szereg ptaków ginie tragiczną i straszliwą śmiercią w turbinach samolotów - w 2013 r. zginęło ich na całym świecie ponad 11 tys! (źródło: Proceedings of the Royal Society - Biological Sciences) Zrezygnujmy również z lotnictwa wojskowego, które składa się m.in. z samolotów odrzutowych. Wszak już dawno stwierdzono, iż huk jaki wydaje samolot przekraczający barierę dźwięku płoszy dzikie zwierzęta, a jeśli chodzi o np. krowy, to powoduje, że oddają one mniej mleka.
Korea Północna - bodaj najbardziej
przyjazne na świecie państwo
dla zwierząt z punktu widzenia
zanieczyszczenia świetlnego
(źródło: lighting-gallery.pl)
Nie zapominajmy także, iż nasza współczesna cywilizacja zatruwa środowisko naturalne czymś takim jak światło palone zarówno w naszych domach, jak i na ulicach miast i miasteczek, które określane jest fachowo mianem "zanieczyszczenia świetlnego" (ang. light pollution). Co światło palone nocą przez współczesnego człowieka robi złego zwierzętom? Ano to, że zwierzaki mają zaburzony rytm biologiczny nocy i dnia, czyli tak zwany fotoperiodyzm, czego skutkiem może być m.in. zaburzenie ich rozrodczości poprzez nieprawidłowe funkcjonowanie ich gruczołów dokrewnych. Więcej: wspomniane wcześniej dzikie ptaki również tracą orientację (źródło m.in.: K. Tomasik, Zanieczyszczenie światłem, "Dzikie życie" z 2013 r. Nr 11 str. 233; N. Proskura, Jasna strona nocy... o zanieczyszczeniu światłem, www.ekologia.pl).

Co robić?
Włodzimierz Lenin jak wiadomo, wiecznie żywy, a skoro tak, to nadal żywe pozostaje jego nieśmiertelne pytanie stanowiące tytuł jego manifestu z 1902 r.: "Co robić?". I to pytanie powinniśmy sobie wszyscy zadać w trosce o zwierzęta. Z tych też względów, zrezygnujmy z naszych zwyczajów, kultury i ogólnie z cywilizacji. Wszak cała działalność współczesnego człowieka stoi w jawnej sprzeczności z dobrem zwierząt, a także z dobrem roślin, o których w tym całym świątecznym zamieszaniu najzwyczajniej zapomnieliśmy. Wszak rzeczą skandaliczną jest to, iż przemilczany pozostaje co roku dokonujący się holokaust drzew iglastych na potrzeby przekształcania ich w tzw. choinki świąteczne.

*) W niniejszym wpisie posłużono się następującymi cytatami Wł. I. Lenina: "Strzec tradycji - nie znaczy to bynajmniej ograniczać się tradycją" (źródło: M. Michalik, Patriotyzm. Tradycja i współczesność, Warszawa 1979: Wydawnictwo MON, str. 147), "Bądźcie wzorowo bezlitośni", "Co robić?" (Wł. I. Lenin, Что делать?, Stuttgart 1902: Verlag von J. H. W. Dietz Nachf.).

czwartek, 16 listopada 2017

Polacy murem za PiS'em

Niedawno na stronie SokzBuraka, która nie przepada ani za PiS'em, ani za Jarosławem Kaczyńskim, ukazała się grafika [zob. link do grafiki], w której dokonano podsumowania dwóch lat rządów PiS w Polsce. W wyliczeniu tym napisano: "2 lata fatalnej zmiany: 1. Program 500+: na kredyt, 2. Emerytury: zmniejszone i głodowe, 3. Wyższa kwota bez podatku: niespełnione, 4. Bezpłatne leki dla seniorów: niespełnione, 5. Prawa kobiet: nierespektowane, 6. Podatek bankowy i od supermarketów: nie wyszło, 7. Tanie mieszkania: niezbudowane, 8. Kredyty frankowe: nierozwiązane, 9. Demokracja: zablokowana, 10. Media publiczne: wielkie kłamstwo, 11. Podatki i ceny: stale rosną!!!".

I tu właśnie tkwi błąd w myśleniu opozycji, który powoduje, że PiS będzie Polską jeszcze długo rządził. Otóż, powyższa wyliczanka dla wielu Polaków stanowi argument "za" PiS'em, a nie "przeciw". PiS bowiem spełniło to co liczyło się przede wszystkim dla wielu Polaków, a więc program 500+ i obniżenie wieku emerytalnego. Reszta spraw jak np. sądownictwo czy media jest praktycznie niezauważalna dla przeciętnego Polaka, jako że przeciętny i dodatkowo mieszkający na prowincji Polak nie odczuwa różnicy pomiędzy rządami PO, SLD a PiS, bo niezależnie od tego kto rządzi w Polsce, ów przeciętny Polak mieszkający na prowincji uzależniony jest od lokalnej koalicji wójta, plebana i lokalnego "biznesmena". Niezależnie od tego kto w Polsce rządzi, znakomita większość Polaków spotyka się na co dzień z obojętnością i cynizmem władzy na każdym jej szczeblu. Więcej, znakomita większość Polaków niezależnie od tego kto dzierży w danym momencie władzę - pozostawiona jest sama sobie. Czy w zw. z tym ów przeciwny Polak ma motywację aby poświęcać się za sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy Służby Cywilnej i innych urzędników państwowych? Czy wspomniany przeciętny Polak ma motywację do tego aby walczyć o demokrację, skoro w jego miejscowości od czasów komuny rządzi ta sama klika tych samych osób?
W każdym razie, mimo powyższego, PiS ustanowiło jeden ważny wyjątek od powyższej prawidłowości, który właśnie powoduje, że PiS ma większe poparcie niż cała opozycja wzięta razem. Mianowicie, PiS okazał się być pierwszą formacją polityczną w Polsce, która dała program 500+, gdzie dla wielu polskich rodzin program ten jest pierwszym gestem jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa polskiego od czasów 1989 r. Więcej, dla wielu rodzin program ten oznacza, że po raz pierwszy będą mogli znajdować się ciut wyżej na drabinie ubóstwa, bo będą mogli "przeskoczyć" z ubóstwa zagrażającego bytowi biologicznemu do ubóstwa zagrażającego bytowi socjalnemu.
A co do obniżonego wieku emerytalnego: wielu Polaków woli mieć możliwość przejścia wcześniej na emeryturę i pobierania w zw. z tym głodowej emerytury niż konieczność przejścia na emeryturę później i pobierania w zw. z tym nieco mniej głodowej emerytury. Wszak wypada wspomnieć, że znakomita większość Polaków wykonuje nieciekawe, wyczerpujące i niskopłatne prace. Z kolei, wielu Polaków znajdujących się w pobliżu wieku emerytalnego boryka się z bezrobociem, które w wielu rejonach Polski przybiera charakter strukturalny, a więc niezależny od aktywności i determinacji bezrobotnego w jego walce o pracę. Tym samym, wielu Polaków woli mieć głodową emeryturę niż brak jakichkolwiek dochodów. Dowód? Dosłownie szturm wniosków o emeryturę składanych do oddziałów i inspektoratów ZUS następnego dnia po wejściu w życie nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która obniżyła wspomniany wiek emerytalny.
Dopóki opozycja nie zrozumie w czym tkwi sukces PiS'u, tak długo PiS będzie Polską rządził w sposób niepodzielny i dowolny.

środa, 15 listopada 2017

PO murem za ONR

Od jakiegoś czasu pojawiają się i znikają petycje dot. delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR). Za każdym razem po demonstracjach i marszach ONR - politycy Platformy Obywatelskiej (PO) wskazują na konieczność delegalizacji ONR. Nie inaczej było po ostatnim Marszu Niepodległości, po którym Hanna Gronkiewicz-Waltz (Prezydent m.st. Warszawy z ramienia PO) wskazała, iż ww. organizacja promuje ideologie i hasła zakazane w Polsce (zob. art. 13 Konstytucji RP i art. 256 Kodeksu karnego) i z tego względu powinna być zdelegalizowana.

W pełni oczywiście popieram powyższą inicjatywę, choć szczerze wątpię aby cokolwiek się w tej sprawie miało zmienić. Zwróćmy bowiem uwagę na rzecz zasadniczą: ONR "chroniony" jest nie tylko przez PiS, ale - co może szokować i zaskakiwać - przez PO. Chciałbym zwrócić uwagę, że o ile władza na szczeblu centralnym należy obecnie do PiS, to w wielu samorządach władza sprawowana jest nadal przez PO - dot. to m.in. Warszawy w przypadku której prezydentem miasta jest osoba z PO, czyli wspomniana wyżej Hanna Gronkiewicz-Waltz, i w której to Warszawie większość w Radzie Miasta stanowi PO. Co istotne, zgodnie z ustawą z dnia 24 lipca 2015 r. - Prawo o zgromadzeniach (Dz. U. poz. 1485, z 2017 r. poz. 579), decyzję w przedmiocie demonstracji podejmuje organ gminy; zgodnie także z tą ustawą, ww. organy zobowiązane są do wydania decyzji odmownej w przedmiocie organizacji demonstracji, jeśli demonstracja ma propagować m.in. komunizm, faszyzm, nazizm, a także inne poglądy nawołujące do nienawiści na tle religijnym, rasowym, czy jakimkolwiek innym (zob. art. 14 ww. ustawy).
Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz z PO wbrew temu co ona mówi nt. ONR'u w mediach - de facto popiera ONR, a swoimi pozytywnymi decyzjami dot. zgody na demonstrację - potwierdza tylko argumentację ONR'u, iż organizacja ta nie ma nic wspólnego z głoszeniem haseł nawołujących do nienawiści, o czym była wyżej mowa. Nie będę wspominał, że decyzje pozytywne wydawane m.in. ze strony obecnych władz m.st. Warszawy, w których to wyrażana jest zgoda na zgromadzenia i demonstracje organizowane przez ONR, będą stanowiły skuteczny dowód na potwierdzenie przez ONR przed sądem, iż organizacja ta nie ma nic wspólnego z hasłami i ideologiami zakazanymi przez art. 13 Konstytucji i art. 256 Kodeksu karnego, jako że organy samorządowe nigdy się nie dopatrywały oficjalnie naruszenia przez ONR ww. przepisów prawa wydając decyzje pozytywne w przedmiocie organizowania zgromadzeń i wszelkiego rodzaju demonstracji, czy przemarszy.
Dodam także, iż przez 8 lat rządów PO-PSL, nikt nic nie zrobił w kierunku delegalizacji ONR'u, ale także innych podobnych organizacji występujących w Polsce, oraz za każdym razem samorządy takich miast jak Warszawa, Wrocław, Poznań, czy Kraków - zezwalały (i nadal zezwalają) na pochody i przemarsze organizowane przez ONR, MW, NOP i inne podobne organizacje - mimo, że za każdym razem na demonstracjach organizowanych przez te organizacje pojawiały się "incydenty" w postaci transparentów głoszących hasła zakazane przez wspomniany wyżej art. 13 Konstytucji RP i art. 256 Kodeksu karnego, a także pojawiały się "incydenty" hailowania.
Wszelkie więc petycje w przedmiocie delegalizacji ONR powinny być kierowane nie tylko do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, oraz do kierownictwa PiS'u, ale także (a może przede wszystkim) do wszystkich samorządów w Polsce i do wszystkich partii politycznych.
Droga Platformo, przestać popierać ONR!

sobota, 12 sierpnia 2017

Ospa, odra, świnka, różyczka, Miłosz.

W dniu wczorajszym dowiedziałem się od mojego dobrego znajomego, iż Czesław Miłosz znika z kanonu lektur w szkołach powszechnych na mocy póki co jeszcze, projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dzisiaj zaś przeczytałem w Gazecie Wyborczej wypowiedź w tej kwestii syna wspomnianego Czesława Miłosza - Anthony'ego Miłosza, który wspomniał, iż: "Myślę, że ludzie, którzy nie lubią ojca, w ogóle go nie czytają. I dobrze, ale niech nie zabierają go młodym.". Czy aby na pewno?

Gazeta Wyborcza, a także Platforma Obywatelska, Nowoczesna, oraz Partia Razem - po raz kolejny pokazują jak daleko się oderwały od rzeczywistości, a dokładnie od społeczeństwa. Decyzja natomiast PiS'u dot. skreślenia Czesława Miłosza z listy lektur pokazuje jak partia ta jest bliska gustów i potrzeb znakomitej większości polskiego społeczeństwa.
Szanowny Czytelnik może posądzić mnie w tym momencie albo o postradanie zmysłów, albo o nawrócenie się na jedynie słusznie panujące obecnie poglądy. Nic z tych rzeczy! Piszę w tym momencie po prostu jak jest.
Dowód? Otóż, wystarczy wśród obecnych absolwentów szkół powszechnych chodzących sobie zwyczajnie po ulicach polskich miast i miasteczek zapytać o to kim był Czesław Miłosz i dla porównania zapytać o to kto to jest Zenek Martyniuk. Założę się, że znakomita większość respondentów będzie kojarzyła całkiem dobrze Zenka Martyniuka, zaś Czesława Miłosza - niekoniecznie. Dalej, tych samych absolwentów szkół, którzy przecież mieli "obowiązkowego" Miłosza do "przerobienia" w szkole - zapytajmy o podanie przykładowych tytułów dzieł lub o zacytowanie fragmentów tychże dzieł stworzonych przez Czesława Miłosza. Dla porównania zapytajmy tych samych absolwentów o podanie tytułu którejkolwiek piosenki Zenka Martyniuka lub o zaśpiewanie jej fragmentu. I co? Czy Szanowny Czytelnik sądzi, że w tym pojedynku wygra Czesław Miłosz? Czy aby na pewno?
Jestem święcie przekonany, że Zenek Martyniuk "spokojnie" wygrałby z Czesławem Miłoszem nie tylko w zwykłym małym i zapomnianym miasteczku, ale również w wielkiej, intelektualnej i europejskiej Warszawie, a dokładnie na ulicy Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat, gdzie pośród zwykłych przechodniów w miesiącach od października do czerwca przechadzają się dość licznie studenci Uniwersytetu Warszawskiego, a dokładnie studenci nauk politycznych, socjologii, stosunków międzynarodowych, polityki społecznej, dziennikarstwa, czy mojego ukochanego prawa.

A teraz z innej beczki: Nie ma w mojej ocenie większego upodlenia i poniżenia dla prawdziwego artysty, jak wpisanie go do tzw. kanonu lektur. Moim zdaniem, PiS dobrze zrobiło, że Czesława Miłosza wykreśliło z listy wspomnianych lektur. Wreszcie bowiem Miłosz będzie czytany i odkrywany, a nie "przerabiany". Zresztą Miłosz stał się wielki nie dzięki "przerabianiu" go w szkole przez ludzi czekających z utęsknieniem na wybicie 45-ej minuty na klasowym zegarze (chodzi tu nie tylko o uczniów, ale również o nauczycieli), lecz przez ludzi czytających - czytających, bo zwyczajnie chcą, a nie muszą.
W szkole podstawowej, w świętej pamięci gimnazjum, jak również w liceum - zwykle nie dokonuje się żadnych odkryć, lecz się przechodzi przez obowiązkowe lektury, jak przez ospę, odrę, świnkę, czy różyczkę. Czy Anthony Miłosz chciałby, aby młodzież szkolna obok wspomnianych chorób zakaźnych "przechodziła" również przez jego ojca, tj. Czesława Miłosza? A czy sam Czesław Miłosz chciałby, aby był on "przechodzony" przez uczniów, jak wspomniana ospa, odra, świnka, czy różyczka? Czy sam Czesław Miłosz chciałby, aby o nim mówiono, że "Czesław Miłosz wielkim noblistą był"? Czy aby na pewno dla znalezienia się w kanonie lektur opracowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, Czesław Miłosz samodzielnie nauczył się języka hebrajskiego biblijnego i dokonał samodzielnie przekładu Psalmów z języka hebrajskiego na polski?

Podsumowując: ospa, odra, świnka, różyczka - jeszcze trochę ponękają kolejne pokolenia gimbazy i licealistów. Szczęśliwie od 1 września Roku Pańskiego 2017, Czesław Miłosz już nikogo nie będzie nękał, a gimbaza i licealiści będą mogli z większą uwagą śledzić rozwój swoich drugorzędnych cech płciowych, oraz równolegle opracowywać metodologię i metodykę skutecznego zakupu alkoholu w pobliskiej "żabce", czy "biedronce" z pominięciem ustawowego zakazu sprzedaży napojów wyskokowych niepełnoletnim. Co do zaś samego Czesława Miłosza, to szczęśliwie znika on z listy.. - podobnie jak w latach 70-tych zniknął z listy chorób, homoseksualizm. Dobra zmiana!

sobota, 22 lipca 2017

List do Pani Profesor Krystyny Pawłowicz w sprawie Sądu Najwyższego

Sz. Pani
Prof. dr hab. Krystyna Pawłowicz
Poseł na Sejm RP VIII Kadencji
Biuro Poselskie Posła na Sejm RP Krystyny Pawłowicz
ulica Warszawska 162, 05-300 Mińsk Mazowiecki
e-mail: krystyna.pawlowicz@sejm.pl



Szanowna Pani Profesor,
mając na uwadze liczne kontrowersje, a także zapytania, które wzbudza obecnie przeprowadzana reforma sądownictwa - licząc na merytoryczną odpowiedź z Pani strony, a także biorąc pod uwagę to, iż jest Pani Profesor niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie prawa, oraz, że ma Pani bogate doświadczenie zarówno akademickie, jak i parlamentarne - niniejszym zwracam się do Pani Profesor z uprzejmą prośbą o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:

Czy mogłaby Pani Profesor wskazać w procedowanych przez PiS ustawach dot. sądów, przepisy, które usprawnią toczące się w sądach postępowania i które spowodują, iż wyroki będą sprawiedliwsze jak to zadeklarowała niedawno Pani Premier Beata Szydło w swoim wystąpieniu w Sejmie w trakcie procedowania wówczas projektu ustawy o SN (posiedzenie Sejmu RP VIII-ej Kadencji Nr 46)?

Poza tym, jeśli chodzi o Sąd Najwyższy, to czy mogłaby Pani Profesor wskazać jaka będzie właściwość rzeczowa Izby Prawa Prywatnego i Izby Prawa Publicznego - chodzi mi o konkretny przepis nowej ustawy o SN uchwalonej na 46 posiedzeniu Sejmu VIII Kadencji w dniu 20 lipca 2017 r.? Czy Izba Prawa Publicznego będzie tylko właściwa do rozpoznawania spraw karnych wojskowych zgodnie z art. 4 niedawno uchwalonej ustawy o SN? A co ze zwykłymi sprawami karnymi?
Dla pełnej przejrzystości mojego pytania, pozwoli Pani Profesor, że zacytuję art. 3 i 4 nowej ustawy o SN:
Art. 3 § 1. Sąd Najwyższy dzieli się na Izby: 
1) Prawa Publicznego; 
2) Prawa Prywatnego; 
3) Dyscyplinarną. 
§ 2. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, na wniosek Ministra Sprawiedliwości, po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa, określa, w drodze rozporządzenia, regulamin Sądu Najwyższego określający całkowitą liczbę stanowisk sędziów Sądu Najwyższego, liczbę stanowisk sędziów Sądu Najwyższego w poszczególnych izbach, wewnętrzną organizację Sądu Najwyższego, szczegółowy podział spraw między izby oraz zasady wewnętrznego postępowania, a także szczegółowy zakres i sposób wykonywania czynności przez asystentów sędziego, biorąc pod uwagę konieczność zapewnienia sprawnego funkcjonowania Sądu Najwyższego i jego izb oraz efektywnego wykonywania obowiązków przez organy Sądu Najwyższego, przy uwzględnieniu liczby i rodzaju spraw rozpoznawanych przez Sąd Najwyższy, oraz mając na uwadze specyfikę funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej.
Art. 4. Sprawy podlegające orzecznictwu sądów wojskowych są rozpatrywane przez Izbę Prawa Publicznego. W Izbie Prawa Publicznego działa Wydział Wojskowy.
Tekst na podstawie druku Sejmowego Nr 1727 w wersji przyjętej przez Sejm RP na posiedzeniu Nr 46 w dniu 20 lipca 2017 r.

Z jakiego powodu nowa ustawa o SN będzie znosić dotychczasowe izby tego sądu, tj. Izbę Cywilną, Izbę Karną, Izbę Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, oraz Izbę Wojskową?

Czy mogłaby Pani Profesor wskazać kryteria, na podstawie których przenoszeni będą w stan spoczynku obecni czynni jeszcze sędziowie SN? Zagadnienie to w nowej ustawie o SN regulowane jest w art. 88, który stanowi:
Art. 88 § 1. W terminie 14 dni od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy Minister Sprawiedliwości składa do Krajowej Rady Sądownictwa wniosek o pozostawienie wskazanych sędziów Sądu Najwyższego w stanie czynnym, mając na uwadze konieczność wdrożenia zmian organizacyjnych wynikających ze zmiany ustroju i zachowanie ciągłości prac Sądu Najwyższego. Minister Sprawiedliwości we wniosku wskazuje izbę Sądu Najwyższego, w której sędzia Sądu Najwyższego będzie wykonywać obowiązki, mając na uwadze dotychczas zajmowane przez sędziego stanowisko i potrzeby orzecznicze Sądu Najwyższego. 
§ 2. Krajowa Rada Sądownictwa, w terminie 14 dni od otrzymania wniosku, o którym mowa w § 1, podejmuje uchwałę w jego przedmiocie, odrębnie w stosunku do każdego sędziego wskazanego we wniosku. Kompetencję tę Krajowa Rada Sądownictwa wykonuje przez Pierwsze Zgromadzenie Krajowej Rady Sądownictwa oraz Drugie Zgromadzenie Krajowej Rady Sądownictwa. Przepisy art. 31a ust. 1 i 3 oraz art. 31b ust. 1, ust. 2 zdanie pierwsze i ust. 3 ustawy zmienianej w art. 85 stosuje się odpowiednio. Krajowa Rada Sądownictwa przedstawia uchwałę Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, który podejmuje decyzję w przedmiocie zatwierdzenia pozostania sędziego w stanie czynnym w terminie 14 dni od dnia otrzymania uchwały lub bezskutecznego upływu terminu, o którym mowa w zdaniu pierwszym. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie jest związany uchwałą Krajowej Rady Sądownictwa. 
§ 3. Sędzia Sądu Najwyższego, w stosunku do którego Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie zatwierdził pozostania w stanie czynnym, zostaje przeniesiony w stan spoczynku z dniem następującym po dniu wydania przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej decyzji, o której mowa w § 2. 
§ 4. W dniu wejścia w życie niniejszej ustawy Minister Sprawiedliwości, w drodze obwieszczenia w dzienniku urzędowym Ministra Sprawiedliwości, wskazuje sędziów Sądu Najwyższego, co do których zamierza złożyć wniosek, o którym mowa w § 1. Sędziowie wskazani w obwieszczeniu pozostają w stanie czynnym do czasu wydania przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej decyzji w przedmiocie zatwierdzenia pozostania sędziego w stanie czynnym. W obwieszczeniu Minister Sprawiedliwości wskazuje izbę Sądu Najwyższego, w której sędzia Sądu Najwyższego będzie wykonywać obowiązki do czasu wydania przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej decyzji w przedmiocie zatwierdzenia pozostania sędziego w stanie czynnym, mając na uwadze dotychczas zajmowane przez sędziego stanowisko i potrzeby orzecznicze Sądu Najwyższego. 
§ 5. Sędzia Sądu Najwyższego wskazany w obwieszczeniu, o którym mowa w § 4, i nie wskazany we wniosku, o którym mowa w § 1, zostaje przeniesiony w stan spoczynku z dniem następującym po dniu, w którym upływa termin do złożenia wniosku, o którym mowa w § 1.
Tekst na podstawie druku Sejmowego Nr 1727 w wersji przyjętej przez Sejm RP na posiedzeniu Nr 46 w dniu 20 lipca 2017 r.

Czy mogłaby Pani Profesor wskazać jak długo będzie trwała restrukturyzacja organizacyjna i kadrowa SN?

Z punktu widzenia zwykłego obywatela: Czy mogłaby Pani Profesor wskazać, które przepisy z niedawno uchwalonej przez Sejm ustawy o SN, regulują obecnie toczące się postępowania przed SN i jak nowa ustawa ochroni osoby, których sprawy zawisły przed SN, tzn. ochroni przed trudnym do określenia: zawieszeniu lub przed wznowieniem postępowania w zw. ze zmianą składu orzekającego w SN w zw. z restrukturyzacją organizacyjną i kadrową SN? Które przepisy nowej ustawy o SN ochronią przed przewlekłością postępowania wynikającą z restrukturyzacji organizacyjnej i kadrowej SN, tych obywateli, których sprawy ze względu na ich szczególną osobistą sytuację winny być rozpoznane przez SN bez zbędnej zwłoki, np. sprawy o przymusową detencję w zakładzie psychiatrycznym, czy sprawy z zakresu prawa osobowego takie jak np. sprawy o ubezwłasnowolnienie?

Będę niezmiernie wdzięczny za odpowiedź.

Łączę Wyrazy Szacunku
Patryk Jan Jastrzębski

Przypisy:
1) ustawa o Sądzie Najwyższym uchwalona na posiedzeniu Nr 46 VIII-ej Kadencji Sejmu RP w dniu 20 lipca 2017 r.

piątek, 2 czerwca 2017

Święto "Władców Much".

1-go czerwca Anno Domini 2017 w polskim Sejmie na ulicy Wiejskiej w Warszawie przemówiły dzieci. Póki co, do dzieci jeszcze nie dołączyły ryby.

Nigdy nie słuchałem tak zwanego "sejmu dzieci". Po pierwsze, ponoć ryby i dzieci głosu nie mają. Dwa - nie lubię oglądać i słuchać "starych-malutkich", bo jeśli już, to wolę posłuchać rasowego polityka, który dobrze zna swoją robotę i doskonale wie co ma robić. Trzy - jak już wspomniałem na początku, ryby i dzieci głosu nie mają - tak przynajmniej wynika z tzw. "mądrości ludowej".
Gdy byłem w okresie, w którym mogłem się jeszcze komunikować z rybami, nie robiłem z siebie pajaca i np. nie bawiłem się w jakieś tam samorządy szkolne, bo wiadomo było, że samorząd szkolny tak prawdę mówiąc nic nie może - za wyjątkiem oczywiście skutecznego przypodobania się dorosłym mającym satysfakcję z tego, że są tacy dobrzy, bo tak dużo dają wolności dzieciom. Skoro tak, to aby być konsekwentnym, nie lubię oglądać innych, gdy robią z siebie pajaca.
Kończąc, wszystkie te dzieci występujące w Sejmie z okazji dnia osoby mającej podobny brak praw co osoba ubezwłasnowolniona - to nic innego jak młodzieżówki obecnych w Sejmie partii politycznych. Co najważniejsze, żadne z tych dzieci tak na prawdę nie jest dzieckiem, Owszem, pediatrzy wraz Mariuszem Trynkiewiczem (nie-pediatrą) by ze mną w tym momencie weszli w polemikę. Chciałbym jednak podkreślić, iż żadne z tych dzieci nie poruszyło ani jednego tematu, który by ich bezpośrednio dotyczył, a tym samym, żadne z tych dzieci nie zwróciło się do polityków aby zajęli się oni wspólnie niezależnie od barw politycznych, ich i tylko ich sprawami.
Te dzieci nie będące dziećmi - w to miejsce pokazały tylko to, że będą godnie w swoim życiu dorosłym kontynuowały obecnie istniejące podziały, a jeśli się dostaną już tak "na poważnie" w swoim przyszłym życiu dorosłym do Sejmu, to tak jak ich mamusie, tatusiowie, ciocie, wujkowie, babcie i dziadkowie, będą godnie i wcale nie gorzej od swych protoplastów, opluwać siebie wzajemnie.

sobota, 11 lutego 2017

Podróż za jeden uśmiech

„Cysorz to ma klawe życie”. Tak mówi znane polskie przysłowie ludowe. We współczesnej Polsce tych „cysorzy” jest wielu. Najważniejsi jednak z nich to Prezydent, Prezes Rady Ministrów (czyli Premier), członkowie Rady Ministrów (czyli ministrowie), kierownicy innych urzędów centralnych. Jeśli chodzi o Prezydenta i członków rządu, to posiadają oni właściwie wszyscy ochronę ze strony BOR i innych służb. Na sto procent zaś i bez dyskusji taką ochronę ma Prezydent i Premier. Spoglądając na to co osoby piastujące wspomniane urzędy robią, to można powiedzieć, że mają oni bardzo fajną i ciekawą pracę. Niestety, jak to w życiu bywa, za każde „przyjemności” trzeba zapłacić cenę. W przypadku głów państwa w USA, we Francji, w Niemczech, czy np. w Wielkiej Brytanii tą ceną jest bezpieczeństwo osobiste - i to dosłownie. Nie jest to nic dziwnego, wszak głowy państw wyżej wymienionych to osoby rządzące de facto całym światem, a na pewno mające bardzo duży wpływ na to co się dzieje na świecie i w jakim kierunku podążamy my jako ludzkość. Nietrudno się domyślić, że wspomniane głowy państw przykuwają uwagę całego świata, włącznie z uwagą różnego rodzaju szaleńców i generalnie niebezpiecznych osób. Oczywiście, wspomniane głowy państw są ochraniane. Jak historia jednak pokazuje, nie zawsze ta ochrona jest skuteczna. Wskazać jednak należy, iż ww. osoby są niewątpliwie zagrożone, a dokładnie są zagrożone możliwością przeprowadzenia na nich zamachu.
Z tych też względów, można bez cienia przesady skonstatować, iż bycie głową państwa wspomnianych Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec, czy Wielkiej Brytanii to największa przygoda życia, jaką można sobie wyobrazić, ale jednocześnie jest to podjęcie się jednego z najniebezpieczniejszych zajęć.
Źródło: internet.
Polska akurat nie jest tak istotnym państwem na arenie międzynarodowej jak wyżej wymienione Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, czy Wielka Brytania. Mimo to bycie Prezydentem, czy Premierem Polski stanowi równie wielkie ryzyko utraty życia i zdrowia, jak to jest w przypadku chociażby bycia Prezydentem USA. Wskazać jednak należy, że życie najważniejszych osób w państwie polskim nie jest zagrożone bynajmniej jakimś zamachem, jak to jest w przypadku np. Prezydenta USA, ale jest zagrożone przez wszystko to co może stanowić podstawę scenariusza niekiedy komedii, a niekiedy filmu katastroficznego. Z tych też względów Prezydent, czy Premier Polski bardziej niż zamachowców musi się obawiać takich rzeczy jak m.in. stary i zdezelowany helikopter (wypadek Premiera Leszka Millera), przepalony bezpiecznik w samolocie (lądowanie Prezydenta Bronisława Komorowskiego na „brzuchu” samolotu bez wysuniętych kół), pęknięta stara i zużyta opona (wypadek Prezydenta Andrzeja Dudy), czy nawet przydrożnych drzew (wczorajszy wypadek Premier Beaty Szydło, której limuzyna wylądowała na drzewie). O Smoleńsku nawet nie wspominam, bo to jeszcze inna sprawa.
Podsumowując, „cysorz” wcale nie ma aż tak klawego życia. Owszem, jak już wspomniałem, Premier, czy Prezydent wykonują ciekawą i fajną pracę, ale za to obarczoną realnym ryzykiem utraty zdrowia, a nawet życia. Tyle, że w przypadku głów państw w postaci USA, Francji, Niemiec, czy Wielkiej Brytanii to ryzyko stanowią prawdziwi zamachowcy, a w przypadku Polski to ryzyko stanowi.. komedia pomyłek.
Myślę, że o wiele bezpieczniej mógłby się czuć Prezydent, czy Premier Polski, gdyby podróżowali oni komunikacją miejską, czy w podróżach po kraju, gdyby korzystali z usług PKP, czy PKS, a w przypadku podróży międzynarodowych, gdyby korzystali z Wizzair’a, czy Ryanair’a. Zapłaciliby za bilet wiedząc, że co prawda może tak szybko nie dojadą tam gdzie chcą dojechać , a na pewno dojadą wśród wrzasku i smrodu współpasażerów. Mieli by jednak pewność, że w trakcie tej podróży na pewno nie pęknie im po drodze guma, ani nie wylądują na drzewie.

A swoją drogą, to czy nie lepiej by było, gdyby po Panią Premier wyjechał jej mąż? Pojechałaby sobie Pani Premier do domku ze swoim mężem bez zbędnych syren i bez kontaktu trzeciego stopnia z drzewem, ale za to słuchając sobie przyjemnej muzyczki lecącej z radyjka i rozmawiając o miłych rzeczach ze swoim mężem, np. o tym co by sobie razem na kolację upichcili.