środa, 26 marca 2014

O obozach zoologicznych.

Dzisiaj opowiem kilka słów na temat jak zabijać zwierzęta bez powodu i to w dodatku bez ponoszenia z tego tytułu jakichkolwiek konsekwencji prawnych, a nawet bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji społecznych i zawodowych. Czy sądzicie, że chodzi mi w tym momencie o zabijanie zwierząt w celach konsumpcyjnych? A może sądzicie, że chodzi mi o zabijanie zwierząt w ramach wykonywania jakiś praktyk religijnych? Z kolei, może też sądzicie, że chodzi mi o zabijanie zwierząt w celach naukowych? Nic z tych rzeczy! W tym artykule opowiem jak zabijać zwierzęta tylko z tego powodu, że się je uzna za niepotrzebne - i to w dodatku uzna się i publicznie się stwierdzi wszem i wobec, że się zabiło zwierzę, bo było ono niepotrzebne i już.

DECYZJA DYREKTORA ZOO: ZABIĆ LWY!
We wczorajszym internetowym wydaniu Gazety Wyborczej mogliśmy się dowiedzieć o kolejnym dowodzie na to jak troskliwe są ogrody zoologiczne dla więzionych tam (tzn. dla przebywających w nich) zwierząt i o tym jak cenną rolę edukacyjną pełnią we współczesnym społeczeństwie wspomniane ogrody. Mianowicie, ogród zoologiczny w Kopenhadze w Danii postanowił zabić cztery zdrowe lwy z tego powodu, iż lwy te były niepotrzebne, oraz że ogród co prawda starał się znaleźć nowy dom dla wspomnianej czwórki lwów, ale poszukiwania te spełzły na niczym, stąd jedynym rozwiązaniem zdaniem władz ogrodu, było zabicie wspomnianej czwórki lwów.
Warto przy tym zwrócić uwagę, iż chodzi tu o zabicie dwóch dorosłych osobników i o zabicie dwóch małych lwiątek. Jak zwrócił uwagę rzecznik ogrodu: „10-miesięczne lwiątka i tak zostałyby zabite przez nowego samca”. Władze ogrodu wyraziły nadzieję, że nowy samiec i dwie samice urodzone w 2012 r. stworzą trzon nowego lwiego stada - o ile władze ogrodu nie uznają, że i te osobniki są zbędne i że należałoby je zabić.[1]

DECYZJA DYREKTORA ZOO: ZABIĆ ŻYRAFĘ!
Co ważne, tym razem powodem zabicia lwów była zwyczajnie ich zbędność, oraz to, że ogród nie miał co z tymi lwami zrobić. Pula genowa zabitych lwów była ok., a przynajmniej władze ogrodu nie narzekały na jakość materiału genetycznego lwów.
Beng HOLST, dyrektor naukowy
kopenhaskiego zoo: „Żyrafa została
zastrzelona, a nie uśpiona, bo zastrzyk
z trucizną skaziłby 200 kg świetnego mięsa.
Po eutanazji mięso publicznie podzielono.
Część przeznaczono do badań, resztą
nakarmiono lwy, tygrysy i leopardy
z sąsiednich klatek.”
(źródło: http://politiken.dk)
Tę kwestię podkreślam, jako że ten sam ogród zoologiczny w połowie lutego tego roku podjął decyzję w osobie dyrektora naukowego kopenhaskiego zoo Beng’a Holst’a o zabiciu, publicznym poćwiartowaniu i następnie rzuceniu szczątków na pożarcie lwom - młodej dwuletniej żyrafy płci męskiej o imieniu Marius. Żyrafa ta była zabita właśnie z powodu słabej jakości materiału genetycznego, który to mógłby przyczynić się do zdegenerowania puli genowej stada żyraf we wspomnianym zoo - oczywiście w przypadku gdyby Marius postanowił przedłużyć gatunek „poznając” żyrafę płci przeciwnej. Co ważne, zoo w Kopenhadze stanowczo odmówiło przekazania Mariusa innym ogrodom zoologicznym, a w tym m.in. brytyjskiemu Yorkshire Wildlife Park, jak również odmówiło zakupienia żyrafy przez prywatnego właściciela, który oferował cenę taką jaką płacą inne ogrody zoologiczne za dzikie zwierzęta; nadto, w sprawie uratowania życia Mariusa podpisana została petycja przez 27 tys. osób.[2]
Mimo, iż istniała realna możliwość utrzymania młodej żyrafy przy życiu do końca jej dni i mimo, iż obecne były środki finansowe pozwalające na to przedsięwzięcie, jak również mimo, iż istniała także realna możliwość niedopuszczenia Mariusa do prokreacji - zdaniem zoo w Kopenhadze lepiej było wspomnianą żyrafę zabić.

ZABIJANIE NIECHCIANYCH ZWIERZĄT? OJ TAM, OJ TAM.
Decyzja ta o tym, iż lepiej jest zabić żyrafę niż ją przekazać komuś kto by się nią zajmował i łożył finanse do końca życia wspomnianej żyrafy nie spotkała się z krytyką ze strony środowiska managerów ogrodami zoologicznymi.
Dr Lesley DICKIE, dyrektorka
wykonawcza EAZA: „Zabicie w
ubiegłym tygodniu dwuletniej
żyrafy było słuszną, choć
trudną decyzją. Przeniesienie jej
do innego zoo byłoby złym
rozwiązaniem”
(źródło: http://www.eaza.net/)
Między innymi decyzję dyrekcji zoo w Kopenhadze poparła doktor Lesley Dickie, dyrektorka wykonawcza Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA - European Association of Zoos and Aquaria), która stwierdziła, iż: „Zabicie w ubiegłym tygodniu dwuletniej żyrafy było słuszną, choć trudną decyzją. Przeniesienie jej do innego zoo byłoby złym rozwiązaniem”.[3]
Poparcie dla swoich duńskich kolegów w zabiciu przez nich wspomnianej żyrafy wyraził również znany i lubiany przez polskie media dyrektor warszawskiego zoo, doktor weterynarii Andrzej Kruszewicz - polski ornitolog, podróżnik, miłośnik i obrońca zwierząt, a zwłaszcza ptaków - który stwierdził w wywiadzie dla red. Marty Urzędowskiej z Gazety Wyborczej, iż: „Kopenhaskie zoo to lider w opiece nad zwierzętami. Postąpili humanitarnie i pragmatycznie”.[4]

FUNKCJE OGRODÓW ZOOLOGICZNYCH.
Ogrody zoologiczne powoływane do życia m.in. na początku XX wieku, a nawet wcześniej są teraz uznawane za niehumanitarne i właściwie bliższe więzieniom niż faktycznie ogrodom jako takim. Współczesne ogrody zoologiczne już dawno się odcięły od tych okropnych i nieludzkich ogrodów, do których chodzili nasi dziadkowie, pradziadkowie, prapradziadkowie i inne osoby określane przedrostkiem „pra” - choć równolegle wypada wspomnieć, że mówimy tu cały czas w zasadzie o tych samych ogrodach, lecz kilkadziesiąt lat później, np. ogród zoologiczny we Wrocławiu został założony w 1865 r., zaś warszawski ogród zoologiczny został założony w 1926 r.[5]
Małpiarnia w ogrodzie zoologicznym
w Springfield w USA - zdj. z 1967 r.
Rzeczywistość składająca się z krat
betonu i z zimnych, niemal prosektoryjnych
ścian wyłożonych sterylną, białą glazurą.
(źródło: circusnospin.blogspot.com)
O ile tamte dawne niemal prehistoryczne ogrody zoologiczne były nastawione na zysk komercyjny nie znający jakichkolwiek granic etycznych i na sensację wywołaną przez egzotyczne zwierzęta - to obecne ogrody zoologiczne poza aspektem finansowym pełnią również ze wszechmiar szlachetne funkcje, jak m.in. ochrona gatunków wymierających przed wymarciem, prowadzenie badań naukowych nad zwierzętami (a nie na zwierzętach) i oczywiście edukowanie społeczeństwa, a zwłaszcza ludzi młodych poprzez pokazanie im nie tylko tego, że na drugim krańcu globu również istnieją zwierzęta, ale także poprzez pokazanie, że zwierzęta też zasługują na szacunek, zaś ich życie również winno być chronione i szanowane.
Oczywiście pracownicy ogrodów zoologicznych, a zwłaszcza ich władze współcześnie nie tylko mają przygotowanie merytoryczne w postaci ukończonych stosownych studiów przyrodniczych i menadżerskich, ale także mają wielkie serce do zwierząt i wszelkie inne możliwe uczucia, które to uczucia oczywiście są zawsze i w każdym momencie szlachetne. To tyle jeśli chodzi o teorię.
Wybieg dla wielbłądów z londyńskim
zoo - zdj. z 1910 r. Uderzająca jest tu
niewielka powierzchnia wybiegu dla
zwierzęcia zdolnego do przemierzania
setek, a nawet więcej kilometrów.
(źródło: circusnospin.blogspot.com)
Jak to wszystko wygląda w rzeczywistości? Cóż, do ogrodów zoologicznych nie chodzę, bo nie lubię patrzeć na jakąkolwiek istotę znajdującą się w niewoli. Trudno jest mi również dostrzec jakikolwiek humanitaryzm w oglądaniu przez tłumy ludzi - stłoczonych w klatkach, wystraszonych i zdezorientowanych zwierząt całkowicie ubezwłasnowolnionych światem niewoli, który niejednokrotnie jest jedynym światem znanym przez większość zwierząt przetrzymywanych w zoo. Ale cóż, może moja ocena w tej materii jest błędna i faktycznie wszystko jest tak super jak to przedstawiają szefowie ogrodów zoologicznych? Nie ważne.
Niemniej, w tym momencie chciałbym się przyjrzeć nieco na chwilę humanitarnemu traktowaniu zwierząt w ogrodach zoologicznych. Niestety, jeśli porównamy warunki życia w ogrodzie zoologicznym z warunkami naturalnymi każdego jednego gatunku, to zobaczymy jak duża panuje tu dysproporcja na niekorzyść oczywiście wspomnianych ogrodów zoologicznych. Z tego też punktu widzenia trudno w mojej dość subiektywnej ocenie - mówić o jakimkolwiek humanitaryzmie względem zwierząt. Ale jak już wspomniałem, to jest moje w stu procentach subiektywne zdanie, a dodatkowo moje zdanie jest nie tylko subiektywne, ale jest jednocześnie zdaniem laika, jako że nie jestem i nigdy nie byłem przyrodnikiem, a nawet nigdy nie aspirowałem do tego aby być przyrodnikiem. Z drugiej strony moje wspomniane dość subiektywne zdanie laika wcale nie należy do mniejszości, a przynajmniej nie należy do aż tak małej mniejszości.
Otóż, klasycznym, acz jednocześnie drastycznym przykładem potwierdzającym dysproporcję między warunkami naturalnymi a warunkami zapewnianymi dzikim zwierzętom przez ogród zoologiczny są warunki jakie współcześnie zapewnia warszawskie zoo niedźwiedziom.
Wybieg dla niedźwiedzi przy alei
Solidarności w Warszawie należący do
Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w
Warszawie
(źródło: www.skyscrapercity.com)
Otóż, wybieg dla niedźwiedzi w warszawskim zoo częściowo znajduje się na terenie warszawskiego zoo, a raczej parku praskiego, a druga część znajduje się na ulicy, a dokładnie na alei Solidarności. Do niedźwiedzi mają dostęp zarówno odwiedzający zoo, jak i przede wszystkim przypadkowi przechodnie, którzy postępują w dowolny sposób z więzionymi tam niedźwiedziami. Co więcej, niedźwiedzie tam przetrzymywane mają kontakt słuchowy, wzrokowy i węchowy z przejeżdżającymi wspomnianą aleją pojazdami niejednokrotnie stojącymi w korkach w godzinach szczytu. Warto także wspomnieć, iż niedźwiedzie przetrzymywane na wspomnianym wybiegu przez warszawskie zoo muszą także słuchać przejeżdżających tuż obok nich pojazdów uprzywilejowanych w postaci karetek pogotowia, straży pożarnej, straży miejskiej, policji i wszelkich innych możliwych służb tym szczególniej uczęszczających aleją Solidarności na omawianym odcinku tej alei, jako że nieco 100-150 metrów dalej od niedźwiedzi znajduje się szpital pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, szpital okulistyczny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, oraz stacja dializ. Nie będę tu już wspominał o znajdującej się vis a vis wybiegu dla niedźwiedzi katedry św. Floriana, która co jakiś czas wydaje odgłosy donośnymi dzwonami wzywającymi wiernych na nabożeństwo, albo ogłaszających wiernym jakieś ważne wydarzenie z życia kościoła światowego, oraz lokalnego.
A to inne ujęcie pokazujące wybieg dla
niedźwiedzi przy alei Solidarności w
Warszawie należący do Miejskiego
Ogrodu Zoologicznego w Warszawie.
Na zdjęciuwidać przypadkowego
przechodnia. Co ten człowiek robi? Prowokuje
 niedźwiedzia bawiąc się jego emocjami?
A może chce coś wrzucić do wybiegu - jeśli
tak, to co? Czy to będzie jedzenie, czy może
niedopałek papierosa?
(źródło: warszawa.naszemiasto.pl)
Dodam na marginesie, że warunki te stanowią swego rodzaju kuriozum na skalę europejską, jako że żadne zoo w Europie nie zapewnia nieograniczonego dostępu do zwierząt bezpośrednio z zatłoczonej ulicy, jak również żadne zoo w Europie nie zapewnia całodobowej inhalacji dzikim zwierzętom ze spalin przejeżdżających tuż obok nich pojazdów. Choć z drugiej strony, Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA) uznaje warszawskie zoo, czyli Miejski Ogród Zoologiczny w Warszawie za spełniający wymogi i normy EAZA[6], tak więc moje obiekcje jako laika mogą być grubo przesadzone, bądź wręcz bezzasadne w obliczu autorytetu jakim się cieszy EAZA.
Niemniej, pomijając dość osobliwy dla mnie, ale nie dla EAZA - przypadek warszawskiego zoo i postępowania tegoż zoo z niedźwiedziami z alei Solidarności, to i tak żadne zoo w Europie i śmiem twierdzić także na świecie - nie jest w stanie zapewnić tym stworzeniom dokładnego odwzorowania naturalnych warunków w jakich żyją (póki co jeszcze gdzieniegdzie) niedźwiedzie brunatne, czyli: puszcze, tajgi i zalesione rejony górzyste.[7]
Małpiarna w warszawskim zoo
(autor: Andrzej Barabasz, data
wykonania zdjęcia: czerwiec
2006 r., źródło: Wikipedia)
W mojej - podkreślam raz jeszcze - subiektywnej ocenie laika, niemożność zapewnienia dzikim stworzeniom odwzorowania warunków naturalnych w zoo, jest zwyczajnie postępowaniem niehumanitarnym. Osobiście jeśli już zwierzęta dzikie mają być przetrzymywane, to powinny one znajdować się w rezerwatach, które co prawda nie są w stanie dostarczyć tak zyskownej i widowiskowej rozrywki jak zoo, ale za to po odpowiednim ich przygotowaniu są w stanie być choćby częściowo namiastką tego domu jaki urządziła wszystkim stworzeniom na Ziemi matka natura sprzed oczywiście kompletnego jej zdegradowania przez rabunkową politykę człowieka względem środowiska naturalnego.

OGRODY ZOOLOGICZNE UCZĄ. TYLKO CZEGO?
Jak już wspomniałem, ogrody zoologiczne mają pełnić funkcję edukacyjną, a w tym mają uczyć o zwierzętach i o tym, że zwierzęta trzeba szanować, a zwłaszcza ich prawo do życia i ich godność. Co więcej, ogrody mają również szerzyć i uczyć jednocześnie ideę humanitarnego obchodzenia się ze zwierzętami.
Z tym humanitarnym traktowaniem zwierząt na przestrzeni choćby ubiegłego stulecia - różnie bywało. Niemniej, to „różne bywanie” staje się na nowo szczególnie aktualne na przykładzie ogrodu zoologicznego w Kopenhadze.
Otóż, czego tak naprawdę ma uczyć wspomniane zoo w Kopenhadze zabijając zdrową i młodą żyrafę, oraz zabijając zdrowe lwy, których jedyną „winą” decydującą o ich zabiciu była nie tyle ich nieprzydatność dla zoo w Kopenhadze, co brak pomysłu władz omawianego zoo w zakresie tego co zrobić ze wspomnianymi stworzeniami?
W każdym bądź razie, Internet, a także publiczne środki transportu są zalewane reklamami organizacji broniących praw zwierząt i pomagającym zwierzętom, jak również reklamami schronisk dla zwierząt, gdzie treść owych reklam zawiera następujące zasadnicze przesłanie: 1) szanuj i kochaj zwierzęta, a tym samym nie krzywdź ich, 2) nie zabijaj zwierząt, 3) nie porzucaj zwierząt, bo się akurat tobie one znudziły, 4) nie kupuj, tylko adoptuj zwierzęta, 5) podejmuj decyzje o przygarnięciu zwierzęcia w sposób rozważny i przemyślany, 6) pomagaj zwierzętom na tyle ile możesz.
Treść wspomnianych przesłań można by rozbudować o kolejne punkty, ale te punkty, które przed chwilą wymieniłem są i tak wystarczająco donośne i ważne.
Tym czasem, lekcja, którą daje kopenhaskie zoo można powiedzieć, iż brzmi następująco: zabijanie niechcianych zwierząt nie jest złe i może być bezkarne. Co więcej, kopenhaskie zoo daje dalej idącą lekcję: otóż, omawiane zoo pokazuje ludziom młodym, że słabszy, albo niepotrzebny osobnik to osobnik, który powinien być, a przynajmniej może być fizycznie wyeliminowany. Jeśli taką filozofię ludzie, a zwłaszcza ludzie młodzi będą wyznawać dzięki lekcjom dawanym przez kopenhaskie zoo, to wszelkie dotychczasowe apele o ochronę i obronę praw zwierząt staną się nie tylko nieskuteczne, ale wręcz dla dużej części społeczeństwa okażą się niezrozumiałe.
Zresztą, prosta rzecz: Po pięciu w sumie zabójstwach niechcianych zwierząt popełnionych przez kopenhaskie zoo - jak tłumaczyć społeczeństwu, że nie można zabijać przykładowo własnych zwierząt domowych, albo ich pozostawiać gdzieś w lesie po to aby skonały? Jak tłumaczyć, że zabijanie niechcianych zwierząt jest niehumanitarne, skoro zdaniem władz ogrodu zoologicznego w Kopenhadze i doktora Andrzeja Kruszewicza owo zabijanie jednak jest humanitarne i co więcej, pragmatyczne?

EPILOG.
Marius - zabita żyrafa przez
władze zoo w Kopenhadze:
1) przed zabiciem, 2) po zabiciu,
3) w trakcie karmienia szczątkami
Mariusa lwów (źródło:
Reuters / Youtube)
Na początku niniejszego artykułu przytoczyłem opinię dyrektora warszawskiego zoo doktora Andrzeja Kruszewicza, który – w tym momencie cytuję wypowiedź doktora za Gazetą Wyborczą - powiedział: „Kopenhaskie zoo to lider w opiece nad zwierzętami. Postąpili humanitarnie i pragmatycznie”[8]. Na pytanie red. Marty Urzędowskiej w sprawie tego czy nie można było przenieść Mariusa do innego zoo, doktor Kruszewicz powiedział, że: „Nie, bo w EAZA [Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów - przyp. PJJ] panują jasne zasady - nie ma możliwości przekazywania zwierząt za pieniądze ani nieodpłatnie, przecież dane zwierzę dostaje wskazanie, żeby się nie rozmnażać nie tylko w jednym zoo, ale wszędzie. Nie praktykuje się też przekazywania zwierzęcia poza organizację - to zdarza się bardzo rzadko i są tu złe doświadczenia, bo w ten sposób tracimy nad nim kontrolę. Zdarza się, że takie zwierzęta stają się obiektem handlu, są rozmnażane mimo przeciwwskazań, a nawet krzyżowane z innymi gatunkami i podgatunkami, później trzeba je eliminować. Krótko mówiąc, przenoszenie zwierząt generuje ogromne problemy.”[9].
dr n. wet. Andrzej KRUSZEWICZ
dyrektor Miejskiego Ogrodu
Zoologicznego w Warszawie:
„Kopenhaskie zoo to lider w opiece
nad zwierzętami. Postąpili
humanitarnie i pragmatycznie.”.
(Źródło: krakow.antyradio.pl)
Doktor jednak nie był łaskaw powiedzieć, iż Mariusa można było po prostu oddzielić od innych żyraf, bądź można było go wysterylizować tak jak się sterylizuje koty czy psy. Skoro schroniska dla zwierząt nie zabijają psów i kotów, tylko je sterylizują aby nie dochodziło zarówno do nadmiernego wzrostu populacji zwierząt w schronisku, jak również aby nie dochodziło do związków kazirodczych między zwierzętami - to tym bardziej możliwe to było w przypadku Mariusa. Dalej, jeśli to jest możliwe w przypadku psów i kotów, którym daleko jest do wyginięcia, to nie można było tak postąpić z Mariusem? Cóż, jak zauważył doktor Kruszewicz: „w EAZA panują jasne zasady”.
Ciekawe, że w wydaniu Faktów TVN z 26 marca 2014 r. w materiale red. Pawła PŁUSKI pt. Dania: zoo znów zabija zdrowe zwierzęta. Tym razem cztery lwy, doktor KRUSZEWICZ nie był uprzejmy skomentować zabicia wspomnianych czterech lwów przez kopenhaskie zoo, a tym bardziej podtrzymać swojego wcześniejszego stanowiska zajętego przezeń w wywiadzie z red. Martą URZĘDOWSKĄ z 11 lutego 2014 r. Jeszcze ciekawsze jest to, iż podwładna doktora KRUSZEWICZA pani Anna JAKUCIŃSKA opiekująca się zwierzętami w warszawskim zoo nie chwaliła tak jak jej przełożony - kopenhaskiego zoo za postępowanie humanitarne i pragmatyczne ze zwierzętami, a zwłaszcza za humanitarne i pragmatyczne postępowanie wcześniej z zabitą żyrafą, a teraz z zabitymi czterema lwami, lecz powiedziała rzecz następującą: „My jako osoby, które pracują ze zwierzętami codziennie je widzą, dbają, starają się żeby one rosły zdrowo i szczęśliwie. No nie wyobrażamy sobie sytuacji, że po prostu jednego dnia przychodzimy i no dobra teraz to już was jest za dużo i koniec”.[10]
Anna JAKUCIŃSKA w Faktach TVN:
„My jako osoby, które pracują ze
zwierzętami codziennie je widzą, dbają,
starają się żeby one rosły zdrowo i
szczęśliwie. No nie wyobrażamy sobie
sytuacji, że po prostu jednegodnia
przychodzimy i no dobra teraz to już
was jest za dużo i koniec.”
(Źródło: Fakty TVN z 26/03/2014 r.)
Skąd ta zmiana stanowiska warszawskiego zoo? Czy już warszawskie zoo nie uważa, iż zoo w Kopenhadze jest liderem w opiece nad zwierzętami? Rozumiem, że doktor KRUSZEWICZ jest człowiekiem poważnym i gdy coś powie, to tak jest, a skoro tak jest, to oczekuję, iż pani Anna JAKUCIŃSKA otrzyma reprymendę od swojego szefa zachwalającego w końcu humanitaryzm i pragmatyczność zoo w Kopenhadze i oczywiście podkreślającego, iż wspomniane kopenhaskie zoo jest liderem w opiece nad zwierzętami.
Niniejszy artykuł kończę pytaniem, na które Szanowny Czytelnik niech sam sobie odpowie mając na uwadze powyższe moje rozważania; mianowicie: Czy polskie ogrody zoologiczne przygotowane są mentalnie na mordowanie niechcianych zwierząt?

JUŻ NA SAM KONIEC.
Jeśli Szanowny Czytelnik nie identyfikuje się ze sposobem myślenia dyrektora naukowego kopenhaskiego zoo Beng’a HOLST’a, dyrektorki wykonawczej EAZA doktor Lesley DICKIE, oraz dyrektora warszawskiego zoo doktora Andrzeja Kruszewicza, to polecam podpisanie poniższej petycji stanowiącej sprzeciw wobec zabicia przez kopenhaskie zoo wcześniej zdrowej, lecz niepotrzebnej żyrafy o imieniu Marius, a teraz zabicia przez wspomniane zoo 4 zdrowych lwów: http://www.thepetitionsite.com/684/789/994/tell-copenhagen-zoo-to-stop-killing-healthy-animals/?taf_id=10866720&cid=fb_na

Przypisy:
[7] Informacja nt. niedźwiedzia brunatnego;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz