wtorek, 18 marca 2014

Prawo kryminalisty do bycia celebrytą?

Dobrze sprawujący się Bruno Souza, Aniello Arena i Anders Breivik.
W wydaniu z 17 marca 2014 r. TVN24, redakcja sportowa tej stacji zamieściła artykuł[1] poświęcony powrotowi do światowej piłki nożnej brazylijskiego bramkarza Bruna Souza’y skazanego przez sąd w Contagem w południowo-wschodniej Brazylii w 2010 r. na karę 22 lat pozbawienia wolności za popełnione przezeń porwanie jego byłej dziewczyny Elizy SAMUDIO, a następnie za jej torturowanie, brutalne zabójstwo i na końcu poćwiartowanie jej zwłok i rzucenie ich rozkawałkowanych resztek na pożarcie przez psy.
Bruno SOUZA, morderca i bramkarz
resocjalizowany przez sport; być
może reprezentant Brazylii na
tegorocznym Mundialu 2014.
(źródło: www.dailymail.co.uk)
Jak wynika z tegoż artykułu, władze więzienia zgodziły się na podjęcie przez skazanego Bruna Souza’ę pracy poza zakładem karnym. Stąd też skazany podpisał 5-letni kontrakt z klubem piłkarskim Montes Claros, który to kontrakt został zaakceptowany przez władze zakładu karnego, gdzie zakład ów dalej postanowił, iż skazany Bruno Souza będzie dowożony na treningi przez Policję. W artykule tym nie wspomniano o tym jak będą wyglądały ewentualne wyjazdy zagraniczne SOUZA’y z klubem. Nie wspomniano też o tym czy SOUZA będzie powołany do kadry narodowej Brazylii na zbliżający się mundial. Niemniej decyzja zakładu karnego umożliwiająca kontynuowanie przez skazanego kariery sportowej uzasadniona została dobrym sprawowaniem skazanego podczas wykonywania kary, oraz możliwą resocjalizacją przez sport.
Od siebie dodam gwoli ścisłości, iż SOUZA uprawiał zawodowo sport jeszcze przed popełnieniem morderstwa. Stąd, czy ów sport, który ma raptem teraz nagle zresocjalizować SOUZA’ę, nie powinien był go przed popełnieniem wspomnianej zbrodni na tyle zsocjalizować by wiedział, że się nikogo nie porywa, nie torturuje, nie morduje, nie ćwiartuje, ani że nikim się nie karmi psów? - to tak przy okazji.
Aniello ARENA - płatny zabójca,
a obecnie wybitny i ceniony aktor
(źródło: www.theguardian.com)
W każdym bądź razie, przypadek zezwolenia przez władze penitencjarne na robienie kariery krajowej, a nawet międzynarodowej, czy wręcz światowej - mordercy prawomocnie skazanemu i odbywającemu karę pozbawienia wolności - nie jest pierwszy. Warto bowiem przypomnieć inny niemniej kontrowersyjny przypadek sprzed dwóch lat Aniello ARENA’y - byłego płatnego zabójcy włoskiej Camorry odsiadującego karę dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego przedterminowego zwolnienia, który w więzieniu „odkrył w sobie talent aktorski” i któremu władze penitencjarne zezwoliły na zagranie głównej roli w filmie z 2012 r. „Reality” w reżyserii Matteo Garrone, który to film został jeszcze w tym samym roku nagrodzony na festiwalu w Cannes, gdzie na tym samym festiwalu nieomal nie został ów płatny morderca, a obecnie aktor - wyróżniony mianem najlepszego właśnie aktora festiwalu.[2]
Anders BREIVIK, masowy morderca,
obecnie student na Wydziale Nauk
Politycznych Uniwersytetu w Oslo;
przyszły politolog
(źródło: newslab.com.au)
Innym niemniej spektakularnym przykładem jest przypadek przyjęcia na studia na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu w Oslo - Anders’a Breivik’a skazanego na karę 21 lat pozbawienia wolności za wymordowanie 77 osób w lipcu 2011 r. na norweskiej wyspie Utoya. Jak wyjaśnił dyrektor zakładu karnego w Ila niedaleko Oslo, w którym Breivik odsiaduje karę - Knut Bjarkeid: „Zawsze będziemy dążyć do tego, żeby więźniowie uzyskali wykształcenie. Chodzi o to, by mogli dostać pracę, gdy wyjdą na wolność”. Z kolei, Rektor Uniwersytetu w Oslo Jego Magnificencja Profesor Ole Petter Ottersen stwierdził, iż: „Braliśmy pod uwagę dylematy moralne, jednak potraktowaliśmy zgłoszenie Breivik’a jak każde inne. Nie znaczy to jednak, że nie mamy świadomości żalu i gniewu. (…) Nasza decyzja pokazuje jedynie, że wartości, które wyznajemy, są znacząco odmienne od jego wartości. (..) Każdy ma prawo do studiowania”.[3]
Knut BJARKEID, dyrektor
Zakładu Karnego w Ila k/Oslo
(źródło: www.vg.no)
Oczywiście, w przeciwieństwie do Aniello ARENA’y, czy do Bruna Souza’u - nie zezwolono  Anders’owi Breivik’owi, ani w żaden sposób jemu nie umożliwiono robienia kariery międzynarodowej, czy wręcz światowej (póki co). Niemniej to co łączy przypadek Anders’a Breivik’a z przypadkami wyżej wymienionych osób, to że karę pozbawienia wolności w zasadzie sprowadzono li tylko do wyznaczenia w wyroku sądu, na czas określony miejsca pobytu, oraz pozbawiono skazanego swobody poruszania się w dowolne miejsce w kraju i na świecie bez zgody przewidzianych przez prawo władz penitencjarnych - wszelkie inne dolegliwości wynikające z odbywania kary pozbawienia wolności, czy też, które powinny z niej w sposób logiczny wynikać, zostały de facto wyłączone.

Funkcje kary kryminalnej - co to i po co?
Powyższe trzy dość spektakularne przykłady ewidentnie pokazują, iż co raz częściej niestety w różnych miejscach świata zapomina się o sensie i istocie kary pozbawienia wolności, a zwłaszcza zapomina się o funkcjach kary nie tylko pozbawienia wolności, ale ogólnie o funkcjach kary kryminalnej. W literaturze prawa karnego wyróżnia się następujące funkcje: funkcję ochronną, funkcję sprawiedliwościową i funkcję wychowawczą.
Jeśli chodzi o funkcję ochronną, to chodzi w niej o to, iż kara kryminalna ma na celu ochronę społeczeństwa przed popełnianiem przestępstw poprzez prewencyjne oddziaływanie na potencjalnych sprawców, czyli konkludując: chodzi o to, że z powodu samej sankcji karnej - w postaci kary kryminalnej i jej dolegliwości, oraz konsekwencji prawnych i społecznych - jednostce zwyczajnie nie opłaca się schodzić na drogę przestępstwa.[4]
Z kolei, jeśli chodzi o funkcję sprawiedliwościową, to w funkcji tej kara kryminalna ma zaspokajać potrzebę poczucia sprawiedliwości osób pokrzywdzonych przestępstwem, oraz ogółu społeczeństwa, czyli tym samym, z punktu widzenia tej funkcji, kara kryminalna ma być swego rodzaju sprawiedliwą konsekwencją, a zarazem odpłatą za popełnione przestępstwo.[5]
Wreszcie funkcja wychowawcza - chodzi w niej o to, iż zagrożenie karą kształtuje przekonanie, że przestępstwo jest złem, a jego sprawca musi ponieść sprawiedliwą karę; wykonanie kary kryminalnej ma nauczyć sprawcę poszanowania porządku. Z tego też względu, funkcję tę można także nazwać funkcją resocjalizacyjną, jako że jej adresatem bezpośrednim jest sprawca przestępstwa; a także funkcją socjalizacyjną, jako że jednocześnie adresatem - co prawda pośrednim - owej funkcji jest społeczeństwo widzące jakim złem jest zejście na drogę przestępstwa i co jest konsekwencją popełnienia takiego, a nie innego wyboru; dlatego właśnie w odniesieniu do ogółu społeczeństwa owa funkcja może być określona jako funkcja socjalizacyjna - choć oczywiście w tym momencie pokrywa się ona z wyżej wspomnianą funkcją ochronną.[6]

Która funkcja kary jest ważniejsza?
Należy jednocześnie zwrócić uwagę, iż położenie akcentu na jedną tylko funkcję kary z pominięciem pozostałych właściwie zawsze prowadzi do wypaczeń. I tak, przykładowo postawienie akcentu na funkcję sprawiedliwościową z pomięciem funkcji wychowawczej wraz z jej aspektem resocjalizacyjnym prowadziło i prowadzi do nie tylko nadmiernej surowości kary, ale co pokazuje historia prawa karnego i penologii - wręcz nawet do okrucieństwa, a przez to stanu bezprawia w literze prawa. Ewidentnym i wręcz szkolnym przykładem położenia akcentu na funkcję sprawiedliwościową prowadzącą do okrucieństwa kary - jest słynny Kodeks Hammurabiego, którego naczelną zasadą było prawo odwetu. Bardzo dobrą także ilustracją tak błędnego, a wręcz zbrodniczego podejścia do kary może być niezwykle poruszający i przejmujący obraz filmowy w postaci dramatu w reżyserii Franka Darabont’a „Skazani na Shawshank” (ang. The Shawshank redemption) z 1994 r., będącego adaptacją opowiadania Stephen’a King’a, o niesłusznie skazanym na dożywocie bankierze za rzekome zabójstwo żony. W dramacie tym ukazano nie tylko koszmar przeżywany przez osobę niewinną skazaną za przestępstwo, którego nie popełniła, ale także pokazano w sposób niezwykle jasny i klarowny, a miejscami wręcz drastyczny - skutki w postaci: nierespektowania człowieczeństwa osób skazanych, możliwości ich resocjalizacji i powrotu do społeczeństwa.
Innym z kolei obrazem filmowym znakomicie ilustrującym niesłuszność postawienia akcentu na funkcję sprawiedliwościową prowadzącą w istocie do niesprawiedliwości - jest film z 1996 r. „Uśpieni” (ang. Sleepers) w reżyserii Barry’iego Levinston’a z Robertem De Niro, Dustinem Hoffman’em Kevinem Bacon’em i Bradem Pitt’em w rolach głównych. Film ten opowiadał o skazanych za drobne przestępstwo grupie chłopców znających się z podwórka - na karę pobytu w niezwykle surowym poprawczaku. Historia ta była ukazana zarówno z perspektywy wieku odbywania przez owych chłopców kary, jak i z perspektywy ich późniejszych losów jako ludzi dorosłych. Brutalność poprawczaka, do którego trafili dopełnił dramat w postaci wykorzystywana seksualnego wspomnianych chłopców przez strażników pracujących we wspomnianym poprawczaku.
Kadr z filmu Ojciec Chrzestny z 1972 r.;
po prawej: Don Vito CORLEONE (Marlon
BRANDO), po lewej: Amerigo BONASERA
(Salvatore CORSITTO), w środku: Santino
„Sonny” CORLEONE (James CAAN)
(źródło: www.westernfreepress.com)
Diametralnie inne skutki choć równie niebezpieczne - można zaobserwować w przypadku postawienia akcentu na funkcję resocjalizacyjną kary kryminalnej z jednoczesnym pominięciem, czy też znaczącym ograniczeniem funkcji sprawiedliwościowej i funkcji ochronnej. Mianowicie, skutkiem tego działania jest zbytnia łagodność samego prawa, oraz procesu jego stosowania - niewspółmierna do wagi popełnionego czynu. Do ilustracji tego zjawiska posłużę się ponownie obrazem filmowym. Mianowicie, zbyt duże przywiązanie systemu prawa i wymiaru sprawiedliwości do funkcji resocjalizacyjnej kosztem funkcji sprawiedliwościowej - trafnie przedstawia scena początkowa pierwszej części trylogii Ojciec Chrzestny z 1972 r. w reżyserii Francisa Forda Coppola’i, a która to trylogia stanowi ekranizację powieści z 1969 r. o tym samym tytule autorstwa Mario Puzo. Mianowicie, w scenie tej Amerigo BONASERA - zamożny przedsiębiorca pogrzebowy zwraca się do szefa mafii - tytułowego ojca chrzestnego - Dona Vito CORLEONE o wymierzenie „sprawiedliwości” sprawcom brutalnego pobicia i trwałego oszpecenia córki owego przedsiębiorcy, którzy to sprawcy zostali skazani przez sądy nie tylko na niskie wyroki (3 lata pozbawienia wolności), ale jeszcze w dodatku zawieszeniu. W książce sceną otwierającą jest ogłoszenie wyroku przez Sąd Karny na rozprawie przeciwko sprawcom pobicia córki Amerigo BONASERA'y:[7]

Amerigo Bonasera siedział w nowojorskim Sądzie Karnym Nr 3 i czekał na sprawiedliwość – zemstę na ludziach, którzy tak okrutnie skrzywdzili jego córkę, którzy usiłowali ją pohańbić. Sędzia, mężczyzna o masywnej, ciężkiej twarzy, podwinął rękawy czarnej togi, jak gdyby zamierzał fizycznie ukarać dwóch młodych ludzi stojących przed jego stołem. Twarz miał zimną, pełną majestatycznej pogardy. Jednakże w tym wszystkim było coś fałszywego, coś, co Amerigo Bonasera wyczuwał, choć czego jeszcze nie rozumiał.
– Postąpiliście jak najgorsi zwyrodnialcy – powiedział ostro sędzia.
Tak, tak – myślał Amerigo Bonasera. – Zwierzaki. Zwierzaki. Dwaj młodzi ludzie z krótko przystrzyżonymi, lśniącymi włosami, wypucowanymi, sympatycznymi twarzami, ułożonymi w wyraz pokornej skruchy, schylili potulnie głowy. Sędzia mówił dalej: – Postąpiliście jak dzikie bestie w dżungli i macie szczęście, że nie napastowaliście seksualnie tej biednej dziewczyny, bo wsadziłbym was za kratki na dwadzieścia lat.
Sędzia przerwał, jego oczy pod imponująco krzaczastymi brwiami zerknęły przebiegle na pobladłego Ameriga Bonaserę, po czym spoczęły na leżącym przed nim stosie protokołów nadzoru sądowego. Zmarszczył brwi i wzruszył ramionami, jak gdyby przekonany wbrew własnej chęci. Przemówił znowu:
– Ale przez wzgląd na wasz młody wiek, na waszą dotychczasową niekaralność, na wasze zacne rodziny oraz dlatego, że prawo w swoim majestacie nie szuka zemsty, skazuję was na trzy lata więzienia z zawieszeniem.
Jedynie dzięki czterdziestu latom zawodowego żałobnictwa przytłaczające uczucie zawodu i nienawiści nie ujawniło się na twarzy Ameriga Bonasery. Jego piękna, młoda córka przebywała nadal w szpitalu ze zdrutowaną, złamaną szczęką, a ci animali mieli odejść wolno? Wszystko to było farsą. Patrzył, jak uszczęśliwieni rodzice otoczyli swych synków. O, teraz wszyscy oni byli uradowani, teraz wszyscy się uśmiechali. W krtani Bonasery wezbrała czarna żółć, kwaśna i gorzka, i przelała się przez mocno zaciśnięte zęby. Wyjął białą płócienną chusteczkę i przytknął ją do warg. Stał tak, kiedy obaj młodzi ludzie ruszyli swobodnie przejściem, ufni i chłodni, uśmiechnięci, nawet nie obdarzywszy go spojrzeniem. Pozwolił im przejść nie mówiąc ani słowa, przyciskając czyste płótno do ust.
Potem przeszli rodzice tych animali, dwaj mężczyźni i dwie kobiety w jego wieku, ale ubrani bardziej po amerykańsku. Zerknęli na niego z zawstydzeniem, ale w ich oczach było jakieś dziwne, triumfalne wyzwanie. Straciwszy panowanie nad sobą, Bonasera pochylił się ku przejściu i wykrzyknął chrapliwie:
– Będziecie płakali, tak jak ja płakałem... Zapłaczecie przeze mnie, tak jak ja płaczę przez wasze dzieci! – Chustkę przytknął teraz do oczu.
Adwokaci idący z tyłu stłoczyli swych klientów w małą grupkę, otaczając obydwu młodzieńców, którzy zawrócili przejściem, jak gdyby chcąc osłonić swoich rodziców. Olbrzymi woźny podsunął się szybko, aby zagrodzić rząd miejsc, w którym stał Bonasera. Ale nie było to potrzebne.
Przez wszystkie lata spędzone w Ameryce Amerigo Bonasera ufał w prawo i ład. I dzięki temu prosperował. Teraz, choć ział nienawiścią, chociaż szalone myśli o kupieniu rewolweru i zabiciu obu młodzieńców miotały mu się pod czaszką, Bonasera obrócił się do swej jeszcze oszołomionej żony i wytłumaczył jej: – Zrobili z nas głupców. – Przerwał, a potem powziął decyzję, już nie lękając się ceny. – Po sprawiedliwość musimy iść na klęczkach do dona Corleone.

Przykład ten ewidentnie pokazuje sytuacje mające zresztą miejsce nie tylko w świecie fikcji filmowej, ale również w rzeczywistości, których wspólnym mianownikiem jest porażka systemu powszechnie obowiązującego prawa i systemu wymiaru sprawiedliwości - stawiających nadmierny akcent na funkcję resocjalizacyjną kary kosztem funkcji sprawiedliwościowej, czego efektem jest stan zarówno braku sprawiedliwości, jak i braku oddziaływania resocjalizacyjnego na sprawcę przestępstwa.
Jak wyżej wskazano, jakiekolwiek skrajności, a w tym także w polityce kryminalnej i w polityce wymiaru kary, zwyczajnie prowadzą do efektów skrajnie przeciwnych wobec pierwotnie zakładanych, ale co ważne, do efektów, których konsekwencją jest wypaczanie istoty kary.
W tym momencie nasuwa się następujące niezwykle istotne pytanie: Czy istnieje w tej materii jakieś rozwiązanie, tudzież kompromis? Moja odpowiedź jest jednoznaczna: oczywiście, że tak! Mianowicie, tym rozwiązaniem, czy też kompromisem jest przyjęcie takiej polityki kryminalnej i wymiaru kary zarówno przez państwo, jak i przez jego poszczególne elementy - która łączy w sobie wszystkie funkcje kary i tym samym, która nie wyróżnia którejkolwiek z funkcji czy to w kierunku podejścia abolicjonistycznego, czy też nadmiernej represji karnej. Aby kara była skuteczna - a przynajmniej aby była optymalna - funkcje kary muszą być względem siebie komplementarne i równoważne; podejście do funkcji kary kryminalnej winno mieć charakter holistyczny. W każdym bądź razie, w tym kierunku winna zmierzać zarówno wspomniana polityka kryminalna, polityka wymiaru kary, jak również ogólna refleksja na gruncie prawa karnego, kryminologii i penologii.

Kara pozbawienia wolności, czyli o co tak naprawdę chodzi?
W obliczu powyższych rozważań poczynionych w kontekście przywołanych na początku niniejszego artykułu trzech przypadków, należy zadać następujące pytanie: Na czym polega zarówno ogólnie kara kryminalna, jak i jedna z jej odmian w postaci kary pozbawienia wolności? Otóż, jeśli chodzi o karę kryminalną, to kara kryminalna jest ujemną reakcją społeczną na fakt popełnienia przestępstwa, co oznacza, że jest z nią nierozerwalnie związana określona dolegliwość.[8]
Na tym etapie rozważań, należy więc stwierdzić, iż kara kryminalna - co jest oczywiste - w żadnym wypadku nie może stanowić nagrody dla sprawcy przestępstwa za fakt popełnionego przezeń przestępstwa, ale co więcej, owa kara winna wprowadzać określoną przez prawo karne zmianę w życiu sprawcy, która to zmiana będzie miała charakter dolegliwy.
Jeśli natomiast chodzi o karę pozbawienia wolności, to owa dolegliwość oznacza oczywiście pozbawienie wolności osoby prawomocnie skazanej. Czy jednak to pozbawienie wolności oznacza li tylko umieszczenie skazanego na czas określony w wyroku skazującym w zakładzie karnym, czy może jednak owo pozbawienie wolności dotyka czegoś szerszego aniżeli tylko i wyłącznie miejsca pobytu osoby skazanej i tego czy ma ona zachowaną swobodę w zmianie swojego miejsca pobytu, czy może jest owej możliwości pozbawiona? Aby udzielić na to pytanie odpowiedzi, należy wpierw zastanowić się i tym samym zadać następne, ale znacznie bardziej szczegółowe pytanie: Co daje osobom wolnym i tym samym nie skazanym na jakąkolwiek karę - wolność, której to ma pozbawiać omawiana kara pozbawienia wolności?
Otóż, wolność przede wszystkim daje możliwość samodzielnego i niezależnego od kogokolwiek decydowania o miejscu swojego pobytu i o zmianie owego pobytu - i dalej - konsekwencją tejże wolności jest wolność w decydowaniu o innych składnikach swojego życia, jak chociażby: możliwość podjęcia, zmiany czy porzucenia pracy; wolność w kształtowaniu w dowolny sposób swoich relacji z innymi ludźmi i na samym końcu - a może właśnie na początku? - wolność w decydowaniu o sposobie dowolnego i niezależnego od kogokolwiek i czegokolwiek kształtowania swojego czasu i podejmowanych przez siebie czynności, bądź zaniechań.
Zwróćmy uwagę, iż osobom osadzonym w ramach kary pozbawienia wolności brakuje przecież nie tylko wspomnianej wolności i dowolności w poruszaniu się, ale także niczym nie ograniczonego dostępu do ogólnie ludzi lub / i do konkretnych ludzi określonych co do tożsamości (bliscy skazanego, przyjaciele, znajomi, et caetera); brakuje wolności i dowolności w decydowaniu o doborze otaczającego daną osobę towarzystwa ludzi, bądź też w decydowaniu o rezygnacji z towarzystwa określonych osób, lub w ogóle całkowitej rezygnacji z towarzystwa jakiejkolwiek osoby - dalej - brakuje wolności i dowolności w sposobie spędzania czasu, a w tym urozmaicania sobie owego czasu i w wyborze tego co się chce robić i czy w ogóle chce się cokolwiek robić.

Plakat filmu "Bad Boys. Cela 425"
reż. Janusz MROZOWSKI
Ciekawym obrazem ukazującym wolność, a raczej skutki długotrwałego pozbawienia wolności stanowi dokument nakręcony w zakładzie karnym w Wołowie, w którym to ekipa filmowa, a raczej reżyser towarzyszył wybranej grupie skazanych mieszkających razem w jednej celi przez niemal całą dobę przez 10 dni - mówię w tym momencie o niezwykle ciekawym i poruszającym dokumencie zatytułowanym: „Bad boys. Cela 425” z 2009 r. w reżyserii Janusza Mrozowskiego.[9]
Otóż, uważnie oglądając ten obraz mając również na uwadze różnego rodzaju badania przeprowadzane na skazanych odbywających karę pozbawienia wolności i na byłych skazanych, którzy zakończyli odbywanie kary pozbawienia wolności - możemy dojść do następujących wniosków:
Mianowicie, osoby skazane odbywające karę pozbawienia wolności, ale także osoby, które zakończyły odbywanie kary pozbawienia wolności - uważają czas spędzony w zakładzie karnym za czas stracony pod względem m.in. utraconych z własnej winy szans na m.in. założenie rodziny, czy zrobienie kariery. Owszem, ci sami skazani, którzy „wyszli na prostą” w swoim życiu i którzy definitywnie porzucili drogę przestępstwa przyznają, że potrzebna była im „szkoła życia” przez którą przeszli by pewne rzeczy w swoim życiu zrozumieć i na nowo poukładać - choć oczywiście mało kto z nich wypowiada się pozytywnie o więzieniu i o wpływie resocjalizującym na ich życie. Niemniej, można przyjąć, iż wszyscy zarówno odbywający karę pozbawienia wolności, jak i ci którzy ją zakończyli - są zgodni co do tego co utracili bezpowrotnie w swoim życiu w czasie i w wyniku utraty wolności w związku z odbywaniem kary pozbawienia wolności - dokładnie precyzując: utracili coś więcej niż samą wolność.
Powyższe ustalenie prowadzi do następującej niezwykle ważnej konkluzji: Kara pozbawienia wolności bynajmniej nie oznacza li tylko same pozbawienie wolności. Kara pozbawienia wolności jest bowiem dolegliwością daleko wykraczającą poza wolność w poruszaniu się i poza fakt przebywania skazanego za murami zakładu karnego. W tych właśnie pozostałych aspektach stanowiących konsekwencję fizycznego pozbawienia wolności i wolności w poruszaniu się - tkwi istota dolegliwości kary pozbawienia wolności.
To właśnie z powodu złożoności zespołu wszystkich okoliczności składających się na karę pozbawienia wolności, a będących bardzo skomplikowanym zespołem dolegliwości z niej wynikających - tak ważny jest dla każdego skazanego na tę karę fakt:  1) pozbawienia wolności i 2) długości jego trwania.
Przeto niedocenianie i nierozumienie powyższych kwestii - mówiąc w pewnym uproszczeniu – powoduje w mojej ocenie: 1) niezdolność do racjonalnej oceny w doborze optymalnego rodzaju kary za czyn, który winien być zabroniony pod groźbą kary, 2) niezdolność do określenia optymalnego wymiaru kary, 3) niezdolność do określenia sposobu odbywania kary przez skazanego zarówno w ujęciu abstrakcyjno-generalnym, jak i w ujęciu indywidualno-konkretnym.
Powyższą konkluzję adresuję zarówno do ustawodawcy decydującego o tym co powinno być kryminalizowane, a co nie i w jaki sposób winno się penalizować kryminalizowane czyny - jak również adresuję do organów: postępowania przygotowawczego, postępowania karnego sądowego i wreszcie postępowania wykonawczego.
Sprawy, które na początku przywołałem są ewidentnymi przykładami na wspomniane „niemożności” systemu legislacji karnej, oraz systemu postępowania karnego przygotowawczego, sądowego i wykonawczego.

Co z ofiarami?
W tym miejscu powyższe rozważania winno się skierować na nieco inny tor, który niestety w dyskusji o polityce penalnej, a także na temat praw człowieka - właściwie zawsze traktowany jest jako niechciany efekt uboczny. Mianowicie chodzi o ofiary. I w tym momencie zadaję następujące pytanie, a wręcz ciąg pytań. Pytania te odnosić się będą zarówno do powyżej przeze mnie poczynionych rozważań teoretycznych, jak i przede wszystkim do przytoczonych przez mnie na początku niniejszego artykułu skazanych - Bruna Souza’y, Aniello Arena‘y i Anders’a Breivik’a - których bulwersujące w mojej ocenie przypadki skłoniły mnie do napisania niniejszego artykułu.
Zacznę od pierwszego najbardziej prosto brzmiącego pytania: Co z ofiarami?
Jeśli chodzi o sprawę Bruno Souza’y: czy faktycznie człowiek ten zasługuje na możliwość robienia spektakularnej międzynarodowej kariery, która w istocie oznacza tak zwane korzystanie z życia? A co z ofiarą Souza’y, a więc z brutalnie i bestialsko zamordowaną Elizą Samudio? Władze penitencjarne chcą resozjalizować SOUZA’ę przez sport. Jak rozumiem, władze te chcą również umożliwić temu skazanemu zrobienie kariery sportowej by ten mógł w pełni powrócić do społeczeństwa. Czy ktoś się zastanowił nad tragedią tej dziewczyny? Czy ktoś się pochylił nad jej osobą i nad tym, iż straciła ona w sposób okrutny życie i że ona nigdy nie zrobi już jakiejkolwiek kariery, ani nawet nie będzie mogła podjąć takiej próby? Poza tym, czy ktoś się zastanowił nad tym czy potrzebny w ogóle jest ktoś taki jak SOUZA zarówno w społeczeństwie, jak i w świecie sportu, który to sport ponoć ma promować na świecie pokój i zasadę fair play? Czy ktoś kto był zdolny do porwania drugiego człowieka, torturowania go, bestialskiego pozbawienia życia, a następnie do zbeszczeszczania zwłok ludzkich poprzez poćwiartowanie ich i nakarmienie nimi psów - ma promować wspomnianą zasadę fair play?
Z kolei, jeśli chodzi o Anders’a BREIVIK’a,  to czy faktycznie temu człowiekowi można przyznać prawo do studiowania czegokolwiek i gdziekolwiek? Owszem, powinien on być resocjalizowany. Owszem, powinien on być przygotowywany przez system penitencjarny do ewentualnego powrotu do społeczeństwa - choć moim zdaniem do końca życia nie powinien on nigdy opuścić murów więzienia. Niemniej, zgadzam się, że powinien on być resocjalizowany, a w tym resocjalizowany przez pracę i naukę. Ale czy faktycznie powinien on mieć zapewnione prawo do studiowania? Studia wyższe były i nadal są nie tylko prawem każdego obywatela, ale również przywilejem, jako że z każdymi studiami zawsze wiąże się prestiż i wyróżnienie społeczne. W każdym bądź razie, czy Anders BREIVIK powinien mieć prawo do dostąpienia wspomnianego wyróżnienia jakim są studia wyższe - w dodatku na uniwersytecie? Szef więzienia, w którym BREIVIK odbywa karę pozbawienia wolności wspomniał, iż władze penitencjarne wydając zgodę na podjęcie przez BREIVIK’a studiów chcą jemu umożliwić zdobycie zawodu umożliwiającego podjęcie pracy po ewentualnym wyjściu na wolność. Pytanie więc mam w tym momencie kolejne: Czy tylko dzięki ukończonym studiom wyższym można zdobyć pracę? Jak rozumiem, wszyscy glazurnicy, hydraulicy, stolarze, itp. - mają ukończone studia wyższe? Niczego nie ujmuję powyższym profesjom, bo są one równie ważne i koniecznie dla istnienia naszej współczesnej cywilizacji co przykładowo zawód inżyniera, politologa, prawnika, czy lekarza - ale dlaczego masowy morderca ma mieć przyznane prawo do przywileju w postaci studiowania, czy w ogóle dlaczego masowy morderca ma mieć przyznane prawo do jakiegokolwiek przywileju otrzymanego od społeczeństwa, skoro ów skazany nie oddał długu społeczeństwu w postaci odbycia prawomocnie zasądzonej kary pozbawienia wolności? - warto w tym momencie zwrócić uwagę, iż BREIVIK będzie studiował na Uniwersytecie w Oslo na koszt norweskiego podatnika.
I pytanie chyba najważniejsze: czy ktoś w ogóle zechciał z owych władz penitencjarnych i władz uczelni zastanowić się nad wymordowanymi przez BREIVIK’a 77-ma ofiarami, które już nigdy żadnych studiów nie podejmą na żadnej uczelni, ani nie znajdą jakiejkolwiek pracy gdziekolwiek, bo zostały cynicznie i z zimną krwią zamordowane przez BREIVIK’a? Czy ktoś się nad tymi ludźmi, którzy nigdy już niczego nie zrobią - zastanowił? Chyba nikt. Każdy natomiast zastanowił się i pochylił nad Anders’em BREIVIK’iem, jak choćby rektor Uniwersytetu w Oslo profesor Ole Petter Ottersen, który był uprzejmy stwierdzić, iż każdy ma prawo studiować w Norwegii.

Po lewej: Anders BREIVIK, student
Uniwersytetu w Oslo - przygotowywany
do podjęcia pracy po wyjściu na wolność;
przyszły politolog. Po prawej: J. M. Profesor
Ole Petter OTTERSEN, Rektor Uniwersytetu
w Oslo: „Każdy ma prawo do studiowania”.
Jego Magnificencja wielce szacowny i czcigodny profesor OTTERSEN podejmując decyzję w sprawie BREIVIK’a chyba zapomniał o tym, że każdy student na każdej uczelni ma obowiązek przestrzegania zarówno regulaminu danej uczelni, ale również jej wartości. Nie wiem jakie wartości przyświecają Uniwersytetowi w Oslo, ale na pewno wartości te pozwalają masowym mordercom takim jak BREIVIK na podjęcie studiów i na studiowanie.
Aniello ARENA - jeszcze niedawno płatny zabójca pracujący dla mafii, a dziś utalentowany i nagradzany światowej sławy aktor. Jaką dolegliwość w przypadku tego skazanego, który dla mnie jest tylko i wyłącznie człowiekiem prawomocnie skazanym przez sąd za wielokrotne zabójstwo - przyniosła kara pozbawienia wolności? Czy aby przypadkiem owa kara nie jest dla niego niczym innym jak nagrodą? Wszak to dzięki temu, że trafił on do więzienia za wielokrotnie zabójstwo, trafił do świata filmu. Przed skazaniem, człowiek ten jeśli już się interesował kinem, to tylko jako widz. W ogóle nie planował on zostania kiedykolwiek aktorem, a tym bardziej zostania gwiazdą filmową. Gdyby nie wspomniane skazanie, człowiek ten nadal by zabijał do momentu albo przejścia na przestępczą emeryturę, albo do momentu utraty przezeń życia lub zdrowia w wyniku porachunków mafijnych, lub zwyczajnie choroby.
Pytanie więc w stosunku do przypadku skazanego Aniello ARENA’y ponawiam: na czym polega dolegliwość kary pozbawienia wolności dla pana ARENA’y? Śmiem twierdzić, że jest to oczywiście nie tylko nagroda dla tego człowieka, ale również fakt zostania gwiazdą filmową jest jego  „sposobem” na definitywne wyjście z więzienia mimo skazania na dożywocie bez możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Abolicjoniści oczywiście mogą w tym momencie powiedzieć, że to dobrze, że dzięki więzieniu Aniello ARENA został aktorem i że odniósł sukces kasowy, oraz że dzięki temu być może wyjdzie kiedyś na wolność.
Jakim jednak ten człowiek i jego przypadek ma być przykładem dla społeczeństwa? A co mają powiedzieć ofiary tego człowieka? Należy w tym miejscu podkreślić, iż ofiarami ARENA’y padali nie tylko konkurencyjni gangsterzy, ale również osoby będące ofiarami mafii. Dodatkowo należy podkreślić, iż ofiary tego obecnie wybitnego i cenionego aktora Aniello ARENA’y to osoby zamordowane przez niego z zimną krwią na zlecenie.
Powrócę więc w tym momencie do pytania zadanego przeze mnie w tej części pracy i tym pytaniem zakończę niniejszy artykuł: co z ofiarami?

Przypisy:
[2] Zob. Vuilliamy Ed, Anielo Arena: the Italian gangster whoturned movie star, The Guardian z 17 lutego 2013 r., oraz przedruk w języku polskim: Vuilliamy Ed, Płatny zabójca, który pokochał kino, film.onet.pl z 19 lutego 2013 r.
[4] Zob. Boratyński Jacek (2009), Ochrona fizyczna osób i mienia. Zagadnienia prawne, wyd. 1, Warszawa: Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, ISBN: 978-83-02-10765-8, str. 115; Gardocki Lech (2013), Prawo karne, wyd. 18, Warszawa: C. H. Beck, ISBN: 978-83-255-5444-6, str. 7-8.
[5] Ibidem.
[6] Ibidem.
[7] Puzo Mario (2012), Ojciec chrzestny, Warszawa: Albatros, ISBN: 978-83-7659-900-7, w przekładzie: Bronisława Zielińskiego;
[8] Zob. Majewski Jarosław (w:) Zoll Andrzej (red.) (2007), Kodeks karny. Część ogólna. Tom I. Komentarz do art. 1-116 k.k., wyd. 3, Warszawa: Wolters Kluwer Business, ISBN: 978-83-7526-599-6, str. 575.
[9] Zob. zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=IoBUWA5PPwE#t=32

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz