W niniejszym artykule
dokonałem analizy prawnej i społecznej instytucji referendum ogólnopolskiego
wraz z uwzględnieniem przedmiotu jutrzejszego referendum ogólnokrajowego. Poza
analizą i uwagami krytycznymi, w niniejszym artykule podzieliłem się z Szanownymi
Czytelnikami postulatami de lege ferenda
na temat instytucji referendum w Polsce, a więc postulatami dotyczącymi przeprowadzenia
koniecznych zmian w prawie regulującym wspomnianą instytucję referendum w
Polsce.
Jutrzejsze referendum
- kilka uwag formalnych.
W dniu jutrzejszym, tj. 6-go września 2015 r. odbędzie się
referendum ogólnokrajowe, w którym obywatele Polski odpowiedzą na trzy
następujące pytania: 1) Czy jesteś za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów
wyborczych? 2) Czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania
partii politycznych z budżetu państwa? 3) Czy jesteś za wprowadzeniem zasady
ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na
korzyść podatnika? Lokale wyborcze w dniu jutrzejszym będą otwarte w godzinach
od 6-ej rano do 22-ej. Do wyboru będą przypadały na każde jedno pytanie dwie
odpowiedzi: TAK lub NIE. Oddanie głosu będzie ważne po zakreśleniu jednej
odpowiedzi na każde jedno pytanie poprzez postawienie znaku X w kratce przy
odpowiedzi TAK lub NIE. Co ważne, od godziny 0:00 dnia dzisiejszego, a więc od momentu rozpoczęcia się tej nocy dnia 6-go września do godziny 22:00 również dnia jutrzejszego obowiązuje cisza wyborcza, za której złamanie grozi od 500.000 złotych do miliona złotych. Od strony aktywności w internecie, to zgodnie z zaleceniami Państwowej Komisji Wyborczej zakazane jest komentowanie i „lubienie” wszelkich możliwych artykułów i materiałów na temat jutrzejszego referendum, a w tym zabronione jest formułowanie jakichkolwiek komentarzy krytycznych lub popierających zarówno samo referendum, jak również komentarze krytyczne lub popierające zagadnienia stanowiące przedmiot jutrzejszego referendum. Nie jest natomiast karane czytanie materiałów tyczących się zarówno referendum jutrzejszego, jak i zagadnień stanowiących przedmiot jutrzejszego referendum.
Rys prawny.
Na wstępie należy poczynić kilka uwag o charakterze prawnym
na temat instytucji referendum w Polsce. Mianowicie, instytucja referendum
regulowana jest bezpośrednio przez: art. 125
Konstytucji RzeczypospolitejPolskiej z 2 kwietnia 1997 r. (tekst
pierwotny: Dz. U. z 1997 r., Nr 78, poz. 483, sprostowanie: Dz. U. z 2001 r.,
Nr 28, poz. 319, zmiany: Dz. U. z 2006 r., Nr 200, poz. 1471, z 2009 r., Nr
114, poz. 946) (dalej: Konstytucja), oraz przez
ustawę z 14 marca 2003 r. oreferendum ogólnokrajowym (Dz. U. z 2003 r., Nr 57, poz. 507, ze zmianami: Dz.
U. z 2003 r., Nr 85, poz. 782, z 2007 r., Nr 112, poz. 766, z 2009 r., Nr 68,
poz. 573, Nr 202, poz. 1547, z 2011 r., Nr 21, poz. 113, Nr 106, poz. 622, Nr
147, poz. 881) (dalej: ustawa o referendum ogólnokrajowym).
Zgodnie z art. 125 Konstytucji: ust. 1: „W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być
przeprowadzone referendum ogólnokrajowe.”; ust.
2: „Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną
większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub
Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością
głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.”; ust. 3: „Jeżeli w referendum
ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania,
wynik referendum jest wiążący.”; ust. 4:
„Ważność referendum ogólnokrajowego oraz referendum, o którym mowa w art. 235
ust. 6, stwierdza Sąd Najwyższy.”; ust.
5: „Zasady i tryb przeprowadzania referendum określa ustawa.”.

Jeśli natomiast chodzi o ustawę o referendum ogólnokrajowym,
to skupię się na kwestii dla mnie w tym momencie najważniejszej, a której to
chciałbym powiedzieć kilka - myślę, że dość istotnych słów - zwłaszcza przed
jutrzejszym głosowaniem. Mianowicie chodzi mi o skuteczność referendum, oraz o wykonalność
werdyktu wyborców w ważnym referendum. Otóż, kwestię tę reguluje art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym,
który stanowi: „Właściwe organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności
w celu realizacji wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem
przez wydanie aktów normatywnych bądź podjęcie innych decyzji, nie później
jednak niż w terminie 60 dni od dnia ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o
ważności referendum w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.”.

Co ów przepis dokładnie oznacza i co z jego treści wynika?
Przepis ten mianowicie, zawiera dyspozycję o charakterze instrukcyjnym, zgodnie
z którą organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności celu realizacji
wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem poprzez wydanie
aktów normatywnych bądź poprzez podjęcie innych decyzji. Przepis ten nie
precyzuje o jakie akty normatywne chodzi. Przepis ten nie precyzuje również o
jakie decyzje chodzi. Zresztą, skoro mowa jest tu o referendum ogólnokrajowym,
a nie o referendum lokalnym, to należy domniemywać, że przedmiotem każdego
jednego referendum ogólnokrajowego są kwestie wymagające rozwiązań o
charakterze systemowym - takie zaś rozwiązania gwarantują nie jakieś bliżej
nieokreślone akty normatywne, lecz akty prawne rangi co najmniej ustawy.
Oczywiście w katalogu zamkniętym źródeł prawa powszechnie obowiązującego w
Polsce, który to katalog został wymieniony enumeratywnie w art. 87 ust. 1 Konstytucji
(w zw. z art. 89-91 Konstytucji) mowa jest o Konstytucji, umowach
międzynarodowych ratyfikowanych w drodze ustawy, ustawach, umowach
międzynarodowych ratyfikowanych w drodze zatwierdzenia, oraz mowa jest o
rozporządzeniach.
Trudno jest na pewno wyobrazić sobie aby przedmiotem
referendum ogólnokrajowego była materia regulowana przez rozporządzenia, jako
że w Polsce rozporządzenia wydawane są na podstawie zawartej w ustawie
delegacji określającej materię, która ma być regulowana przez rozporządzenie, oraz organ upoważniony do wydania tego rozporządzenia - a nie na podstawie wyniku takiego czy innego referendum. Z kolei, trudno
również by było uczynić przedmiotem referendum ratyfikację umowy
międzynarodowej ratyfikowanej w drodze zatwierdzenia, jako że zgodnie z art. 90
ust. 3 Konstytucji umowy międzynarodowe, które wymagają ratyfikacji w trybie
referendum to umowy, które dotyczą przekazania części uprawnień polskich
organów władzy publicznej na rzecz organizacji międzynarodowej lub na rzecz
organu międzynarodowego (zob. art. 90 ust. 1 Konstytucji). Co ważne, zgodnie z
obecnie obowiązującą Konstytucją takie właśnie umowy międzynarodowe są umowami
zajmującymi w hierarchii źródeł powszechnie obowiązującego prawa miejsce wyżej
niż ustawa, a niżej niż Konstytucja (zob. art. 91 Konstytucji). Dalej, umowa
taka jest ratyfikowana w drodze ustawy w trybie kwalifikowanym, a więc w drodze
ustawy uchwalonej większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej
liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy
ustawowej liczby senatorów (zob. art. 90 ust. 2 Konstytucji), lub w drodze
referendum ogólnokrajowego w tym momencie zastępującego Sejm i Senat (zob. art.
90 ust. 3 Konstytucji). Warto jeszcze wspomnieć, iż Konstytucja RP stanowi o umowach międzynarodowych ratyfikowanych w drodze ustawy zwykłej. Zgodnie z art. 89 ust. 1 Konstytucji są to umowy międzynarodowe dotyczące: 1) pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych, 2) wolności, praw lub obowiązków obywatelskich określonych w Konstytucji, 3) członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w organizacji międzynarodowej, 4) znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, 5) spraw uregulowanych w ustawie lub w których Konstytucja wymaga ustawy. Jak widać z treści powyższego katalogu umowy międzynarodowe, które winny być ratyfikowane w drodze ustawy zwykłej, a więc w trybie art. 89 ust. 1 Konstytucji, dotyczą spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa, a warto w tym momencie zwrócić uwagę, że w takich właśnie sprawach zarządzane jest przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego zgodnie z art. 60-tym ustawy o referendum ogólnokrajowym.
Z kolei, dalej analizując treść art. 67 ustawy o referendum
ogólnokrajowym, wskazać należy, iż wedle istoty referendum ogólnokrajowego
trudno jest sobie wyobrazić poddanie pod referendum sprawy, która nie wymaga
rozwiązania o charakterze systemowym, a dokładnie o charakterze co najmniej ustawowym,
a do rozwiązania której wystarcza podjęcie przez organ władzy publicznej
decyzji, czyli wydania takiego aktu prawnego, który jest normą
indywidualno-konkrentą, czyli normą, tudzież rozstrzygnięciem dotyczącym
konkretnego stanu faktycznego, a nie kategorii spraw i której adresatem nie są
podmioty określone co do rodzaju, lecz której adresatem jest indywidualna grupa
odbiorców określona z imienia i nazwiska, tudzież określona z nazwy.
W każdym bądź razie, analizując treść art. 67 ustawy o
referendum ogólnokrajowym - wspomniałem, iż organy władzy publicznej zobowiązane
są do podjęcia działań zmierzających do realizacji werdyktu wyborców
niezwłocznie, a na pewno w ciągu 60 dni od dnia stwierdzenia
ważności przeprowadzonego referendum przez Sąd Najwyższy w drodze uchwały. Artykuł ten jak wyżej wskazano nie tylko
wskazuje bardzo lakonicznie na to w jakiej formie ma być zrealizowany werdykt
wyborców, ale również artykuł ten, jak i następne postanowienia ustawy o
referendum ogólnokrajowym - nie wskazują jakiejkolwiek sankcji za niewykonanie
owego werdyktu wyborców zarówno kiedykolwiek, jak i we wskazanym w art. 67
terminie wynoszącym 60 dni. Można z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż termin
określony w art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym jest terminem li tylko
instrukcyjnym, a więc takim, który stanowi pewnego rodzaju zalecenie, którego
jednak organ nie musi się trzymać, jako że za jego nie dotrzymanie nie grozi
jakakolwiek i komukolwiek sankcja. Co więcej, ze sformułowania zawartego w
omawianym art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym, które brzmi „Właściwe
organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego
wyniku referendum (…) nie później niż w terminie 60 dni od ogłoszenia uchwały
Sądu Najwyższego o ważności referendum” - wynika nie tylko to, że organy władzy
publicznej mają maksymalny termin na wykonanie owego werdyktu wyborców do 60
dni od dnia ogłoszenia uchwały przez Sąd Najwyższy o ważności referendum, ale co
więcej owe właściwe organy władzy publicznej mogą zrealizować werdykt wyborców
w terminie maksymalnym 60 dni od dnia ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o
ważności referendum, zaś gdy dojdzie do przekroczenia owego terminu 60 dni (choćby
o jeden dzień), to owe organy władzy publicznej nie mogą wykonać wspomnianego
werdyktu wyborców, a tym samym mówiąc wprost: mogą puścić w wieczne zapomnienie taką, a nie inną wolę wyrażoną przez społeczeństwie w ważnym referendum ogólnokrajowym..
Podsumowując, skuteczność werdyktu dokonanego przez wyborców
w ważnym referendum została w taki sposób zdefiniowana w art. 67 ustawy o
referendum ogólnokrajowym, iż owe organy władzy publicznej mogą, ale nie muszą
zrealizować ów werdykt. Nie będę w tym momencie wspominał, iż ustawa w ogóle nie
mówi jak należy zrealizować werdykt wyborców, którzy podjęli taką, a nie inną
decyzję w referendum uznanym za ważne przez uchwałę Sądu Najwyższego.
Można z całą odpowiedzialnością wspomnieć, iż redakcja art.
67 ustawy o referendum ogólnokrajowym - wpływa demoralizująco na organy władzy
publicznej sankcjonując w drodze ustawy „uznaniowość” tak dobrze zresztą znaną i
niestety zasadnie cieszącą się bardzo złą sławą w polskim prawie administracyjnym, a w tym najbardziej w prawie podatkowym, czy w prawie budowlanym.
Czy instytucja
referendum w kształcie obowiązującym pod rządami art. 125 Konstytucji i ustawy
o referendum krajowym z 14-go marca 2003 r. ma jakikolwiek sens?
Jak już wspomniano, w obecnym stanie prawnym referendum ogólnokrajowe
w istocie nie ma mocy wiążącej dla centralnych organów władzy publicznej. Rząd
i parlament mogą w swoich decyzjach uwzględnić zdanie społeczeństwa wyrażone w
referendum, jak również mogą je zignorować, jak też owe organy władzy
publicznej mogą postąpić wręcz wbrew woli wyrażonej w referendum przez obywateli -
bez poniesienia za to jakiejkolwiek odpowiedzialności. Instytucja referendum
miałaby sens dopiero wtedy, gdyby od strony prawnej zobowiązywałaby bardzo
konkretne i wymienione w ustawie wprost z nazwy organy władzy publicznej pod
groźbą np. pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej, a dokładnie pod groźbą
odpowiedzialności konstytucyjnej konkretnego organu, któremu ustawa (najlepiej
zasadnicza) powierzyłaby funkcję wykonawcy woli narodu wyrażonej w ważnym
referendum, np. takim wykonawcą mógłby być Marszałek Sejmu, czy Prezydent.
Obecnie obowiązująca Konstytucja nie przewiduje jakichkolwiek sankcji za
niewykonanie woli narodu. Mówiąc wprost, obecny kształt referendum
ogólnokrajowego stwarza sytuację, w której „naród sobie”, zaś organy władzy
publicznej też „sobie”, a dokładnie w „swoją stronę” i na przekór woli narodu. Skandalem także można
określić to, iż w zakresie wykonania werdyktu społeczeństwa dokonanego przezeń w
drodze ważnego referendum, organy władzy publicznej „zobowiązane” do wykonania
owej woli nie są wprost wymienione i nazwane przez ustawę, lecz są wymienione w
sposób niezwykle lakoniczny w postaci sformułowania „właściwe organy państwowe”.
Można powiedzieć, że sama ustawa „rozmywa” zarówno skuteczność wykonania
werdyktu wyborców, jak również „rozmywa” podmiot lub podmioty odpowiedzialne za
wykonanie wspomnianego werdyktu i wreszcie, sama ustawa „rozmywa” jakąkolwiek
odpowiedzialność kogokolwiek za niewykonanie woli wyborców, tudzież za
nienależyte wykonanie owej woli. Ustawa nie tylko uniemożliwia identyfikację i pociągnięcie do
odpowiedzialności konstytucyjnej, a nawet karnej konkretnych osób odpowiedzialnych za
niewykonanie werdyktu wyborców, ale co więcej „rozmywa” wręcz odpowiedzialność polityczną
konkretnych osób odpowiedzialnych za niewykonanie werdyktu wyborców, bądź też
za nienależyte wykonanie owego werdyktu.
Rekapitulując: jak najbardziej zasadnie można powiedzieć, że
instytucja referendum w Polsce jest całkowicie pozbawiona jakiegokolwiek sensu,
nie mówiąc już o tym, że stanowi owa instytucja skuteczny środek li tylko do kolejnego
drenowania pieniędzy z kasy państwowej, a także stanowi kolejną platformę
polityczną do „wylansowania się” przez takich czy innych polityków, bądź przez
takich czy innych pretendentów do polityki.
Referendum jako najdroższe badanie opinii publicznej.
Dalej, wypada wskazać, że jeśli rząd i parlament chcą
wiedzieć jakie są nastroje społeczne wokół takich czy innych kwestii, to
wystarczy aby zleciły wykonanie badania jakiejś prywatnej firmie sondażowej.
Wówczas bowiem taki krok by był znacznie tańszy dla nas jako dla podatników,
zaś efekt prawny by był dosłownie taki sam. Podkreślmy to bardzo dobitnie i bardzo
precyzyjnie: referendum w obecnym stanie
prawnym w Polsce to nic innego jak badanie panujących w społeczeństwie
nastrojów; w żadnym wypadku
referendum nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych, bo żaden organ
władzy publicznej nie jest wprost pod groźbą sankcji zobowiązany do wypełnienia
woli wyborców, jak również ustawa o referendum ogólnokrajowym nie określa w
sposób precyzyjny jak owa wola narodu miałaby być wypełniona; więcej,
referendum w obecnym kształcie prawnym w żadnym wypadku nie oznacza oddania
bezpośrednio w ręce obywateli jakiegokolwiek elementu systemu podejmowania
decyzji o tym co się dzieje z naszym państwem i w naszym państwie.
Postulaty de lege ferenda.
Co do samej instytucji referendum w ogólności, to oczywiście
instytucja ta miałaby sens, ale wtedy i tylko wtedy, gdyby wiązała prawnie rząd
i parlament poprzez ustanowienie organu, tudzież konkretnej osoby
odpowiedzialnej prawnie za wykonanie woli narodu pod groźbą kary czy to
konstytucyjnej, czy np. konstytucyjnej i karnej. Dalej, instytucja referendum
także miałaby sens dopiero, gdyby za konkretnym pytaniem referendalnym stałby
obligatoryjnie bardzo konkretny projekt aktu prawnego, który by był wówczas
uchwalony w istocie w drodze ważnego referendum ogólnokrajowego. Chodzi mi o analogię do dwóch sytuacji, które w historii referendów w III RP były przeprowadzone
(trochę oczywiście z przypadku, a nie intencjonalnie) wedle powyższego postulatu. Mianowicie, mówię tu o
zarówno referendum konstytucyjnym z 25-go maja 1997 r., w którym to nie tylko było obecne pytanie o
to czy ma być wprowadzona obecnie obowiązująca Konstytucja, ale co więcej, za
tym pytaniem stał bardzo konkretny i wręcz namacalny przez obywateli projekt
konstytucji, z którym każdy z uczestników referendum mógł się zapoznać i w
pełni świadomie postawić krzyżyk na karcie do głosowania pod odpowiedzią TAK
lub NIE. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku referendum akcesyjnego z 7 i 8-go czerwca 2003 r.,
gdzie za pytaniem o to czy Polska ma zostać członkiem Unii Europejskiej stał
bardzo konkretny projekt traktatu akcesyjnego Rzeczypospolitej Polskiego do
Unii Europejskiej. Obywatele polscy także w tym wypadku mieli realną możliwość
zapoznania się nie tylko z ideą bycia państwem członkowskim Unii Europejskiej,
ale co więcej obywatele polscy mieli realną możliwość zapoznania się z bardzo
konkretnymi rozwiązaniami przyjętymi i wynegocjowanym przez polski rząd w
traktacie akcesyjnym określającym nie tylko sposób akcesji Polski do Unii
Europejskiej, ale także zasady funkcjonowania Polski jako kraju członkowskiego Unii.
Jutrzejsze
referendum.
Jeśli chodzi o jutrzejsze referendum, to wskazać należy, że
mamy do czynienia li tylko z bardzo lakonicznymi pytaniami, za którymi w ogóle
nie stoją żadne konkretne projekty określające sposób realizacji ewentualnego
pozytywnego werdyktu wyborców.
 |
Wzór karty do głosowania
w jutrzejszym referendum |
W przypadku jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) mamy
bardzo lakoniczne pytanie w postaci „Czy jest Pan/Pani za wprowadzeniem
jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej?”. Za tym pytaniem w ogóle nie stoi żaden projekt ustawy, a w tym
wypadku zmiany obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej. Jak wiadomo, pojęcie
JOW jest pojęciem dość skomplikowanym i nie do końca jednoznacznym, jak bowiem
pokazuje praktyka ustrojowa państw na świecie, w których obowiązują JOW’y, to
sama instytucja JOW jest bardzo zróżnicowana; więcej, w wielu krajach istnieją
systemy mieszane będące wypadkową JOW’ów i systemu proporcjonalnego. Wyborcy
więc de facto jutro powiedzą TAK lub
NIE w istocie w sprawie, o której naprawdę nie będą mieli pojęcia, bo
zarządzający referendum ogólnokrajowe nie sprecyzowali dokładnie o jaki typ JOW’ów
chodzi - czy to ma być na wzór systemu mieszanego obowiązującego w Niemczech,
czy np. ma to być na wzór systemu obowiązującego w Wielkiej Brytanii.
Podobnie jest w przypadku drugiego pytania jutrzejszego
referendum. Mianowicie: „Czy jest Pan/Pani za utrzymaniem dotychczasowego
sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwowego?” Pozornie może
się wydawać, iż obywatele w dniu jutrzejszym odpowiadając na to pytanie będą mogli
zadecydować o tym czy partie polityczne mają być finansowane z budżetu państwa,
czy nie. Ostatecznie jednak - trzymając się literalnie brzmienia tego pytania -
chodzi o to czy ma być utrzymany dotychczasowy sposób finansowania partii
politycznych z budżetu państwa. Jeśli więc jutro obywatele powiedzą, że
dotychczasowy sposób finansowania partii politycznych z budżetu państwa
powinien ulec zmianie, to może w praktyce oznaczać, iż np. parlament wraz z
prezydentem zadecydują, iż partie polityczne będą otrzymywały mniej lub więcej
pieniędzy z budżetu państwa co będzie w konsekwencji oznaczało, że taki system
będzie zdecydowanie innym systemem niż ten system, który obecnie obowiązuje. Z kolei,
jeśli organy władzy publicznej rzeczywiście będą chciały się wsłuchać w wolę
narodu i przy tym niczego „nie kombinować”, to również wyborcy jutro właściwie
nie będą mieli żadnej wiedzy na temat tego jak będzie wyglądał system
pozyskiwania środków na utrzymanie działalności partii politycznych. Wyborcy
jutro odpowiadając na pytanie drugie referendum nie będą mieli absolutnie nie
tylko wiedzy, ale również żadnej wiedzy na temat tego czy aby przypadkiem
alternatywny względem obecnie obowiązującego system finansowania działalności
partii politycznych - nie będzie gorszy? Tak jak w przypadku
pierwszego pytania referendalnego, tak i w przypadku drugiego pytania
odpowiedzi nie jest w stanie udzielić nie tylko żaden zwykły obywatel, ale wręcz
również żaden ekspert, bo zwyczajnie brakuje tu konkretnego projektu ustawy,
nad którego treścią można by podjąć merytoryczną dyskusję, czy wręcz jakąkolwiek dyskusję.
Z kolei, jeśli chodzi o pytanie trzecie; brzmi ono
następująco: „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania
wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?”.
Problem ten został rozstrzygnięty niedawno w drodze uchwalenia ustawy z 5
sierpnia 2015 r. o zmianie ustawy - Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych
ustaw (Dz. U. z 2015 r., poz. 1197). Pytanie jednak jakie się tu nasuwa to czy
zasada ta nie powinna być zasadą powszechnie obowiązującą w całym prawie
administracyjnym? Czy problem z wykładnią prawa na korzyść obywatela istniał li
tylko na gruncie prawa podatkowego? Wiadomo, że problem ten jest słabością
wielu, wielu innych gałęzi polskiego prawa administracyjnego. W każdym bądź
razie, jeśli chodzi o to konkretne pytanie, to chociaż zostało ono
rozstrzygnięte w drodze wspomnianej noweli Ordynacji Podatkowej, o tyle również
za trzecim pytaniem nie stał żaden konkretny projekt ustawy - tak aby wyborcy
mieli szansę podjąć rzeczywiście świadomy wybór czy są ZA, czy PRZECIW.
Referendum Prezydenta
Andrzeja Dudy.
Nie inaczej jest w przypadku referendum proponowanego przez
obecnie urzędującego Prezydenta RP, a mianowicie przez Doktora Andrzeja Dudę.
Obecnie urzędujący Prezydent co prawda zaproponował lepsze czy gorsze pytania,
ale również nie zaproponował wraz z nimi bardzo konkretnych projektów ustaw.
Tym samym tak jak w przypadku referendum zarządzonego przez byłego Prezydenta
RP Bronisława Komorowskiego, tak i referendum proponowane przez obecnego
Prezydenta RP Doktora Andrzeja Dudę nie pozwala na jakąkolwiek merytoryczną
dyskusję. W każdym bądź razie, same pytania w referendum takim czy innym bez
jednoczesnego powiązania ich z konkretnymi projektami ustaw czynią każde jedno referendum nic nie wartym. Nie będę już przypominał, iż sama ustawa o
referendum ogólnokrajowym, czyni instytucję referendum ogólnokrajowego
całkowicie bezużyteczną i fikcyjną.
Epilog.
Jak już wykazałem, obecnie funkcjonująca instytucja
referendum ogólnokrajowego czyni tę instytucję martwą i tylko stanowi ona
przyczynek do kolejnego wyłudzania od nas jako podatników pieniędzy, oraz
stanowi de facto platformę do lansowania się polityków w przestrzeni medialnej. Istota referendum
ogólnokrajowego jako elementu sprawowania przez Naród bezpośrednich rządów w
państwie, tudzież idea demokracji bezpośredniej została po prostu i wprost wypaczona i wykluczona.
Można nawet powiedzieć, że jeśli którykolwiek z obywateli
chce faktycznie przyczyniać się bezpośrednio do zmian w tym kraju, to może to
zrobić o wiele skuteczniej niż w drodze referendum. A mianowicie, może o wiele
więcej zrobić przykładowo wysyłając listy do konkretnych polityków piastujących
urzędy publiczne, jak i do konkretnych organów władzy publicznej. List bowiem
wysłany do takiego czy innego polityka jako do urzędnika państwowego, czy takiej lub innej instytucji
publicznej - spowoduje przynajmniej ustosunkowanie się do treści owego listu w
trybie k.p.a. W przypadku zaś referendum nasza wola i nasze zdanie spotka się
li tylko z lakonicznym i bardzo ogólnym przedstawieniem w mediach słupków procentowych i
statystyk będących przyczynkiem do pojawienia się po raz kolejny tych samych
gadających głów w radiu, telewizji, internecie i w gazetach.