sobota, 5 września 2015

O fikcji demokracji bezpośredniej w Polsce.

W niniejszym artykule dokonałem analizy prawnej i społecznej instytucji referendum ogólnopolskiego wraz z uwzględnieniem przedmiotu jutrzejszego referendum ogólnokrajowego. Poza analizą i uwagami krytycznymi, w niniejszym artykule podzieliłem się z Szanownymi Czytelnikami postulatami de lege ferenda na temat instytucji referendum w Polsce, a więc postulatami dotyczącymi przeprowadzenia koniecznych zmian w prawie regulującym wspomnianą instytucję referendum w Polsce.

Jutrzejsze referendum - kilka uwag formalnych.
W dniu jutrzejszym, tj. 6-go września 2015 r. odbędzie się referendum ogólnokrajowe, w którym obywatele Polski odpowiedzą na trzy następujące pytania: 1) Czy jesteś za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych? 2) Czy jesteś za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa? 3) Czy jesteś za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika? Lokale wyborcze w dniu jutrzejszym będą otwarte w godzinach od 6-ej rano do 22-ej. Do wyboru będą przypadały na każde jedno pytanie dwie odpowiedzi: TAK lub NIE. Oddanie głosu będzie ważne po zakreśleniu jednej odpowiedzi na każde jedno pytanie poprzez postawienie znaku X w kratce przy odpowiedzi TAK lub NIE. Co ważne, od godziny 0:00 dnia dzisiejszego, a więc od momentu rozpoczęcia się tej nocy dnia 6-go września do godziny 22:00 również dnia jutrzejszego obowiązuje cisza wyborcza, za której złamanie grozi od 500.000 złotych do miliona złotych. Od strony aktywności w internecie, to zgodnie z zaleceniami Państwowej Komisji Wyborczej zakazane jest komentowanie i lubienie wszelkich możliwych artykułów i materiałów na temat jutrzejszego referendum, a w tym zabronione jest formułowanie jakichkolwiek komentarzy krytycznych lub popierających zarówno samo referendum, jak również komentarze krytyczne lub popierające zagadnienia stanowiące przedmiot jutrzejszego referendum. Nie jest natomiast karane czytanie materiałów tyczących się zarówno referendum jutrzejszego, jak i zagadnień stanowiących przedmiot jutrzejszego referendum.

Rys prawny.
Na wstępie należy poczynić kilka uwag o charakterze prawnym na temat instytucji referendum w Polsce. Mianowicie, instytucja referendum regulowana jest bezpośrednio przez: art. 125 Konstytucji RzeczypospolitejPolskiej z 2 kwietnia 1997 r. (tekst pierwotny: Dz. U. z 1997 r., Nr 78, poz. 483, sprostowanie: Dz. U. z 2001 r., Nr 28, poz. 319, zmiany: Dz. U. z 2006 r., Nr 200, poz. 1471, z 2009 r., Nr 114, poz. 946) (dalej: Konstytucja), oraz przez ustawę z 14 marca 2003 r. oreferendum ogólnokrajowym (Dz. U. z 2003 r., Nr 57, poz. 507, ze zmianami: Dz. U. z 2003 r., Nr 85, poz. 782, z 2007 r., Nr 112, poz. 766, z 2009 r., Nr 68, poz. 573, Nr 202, poz. 1547, z 2011 r., Nr 21, poz. 113, Nr 106, poz. 622, Nr 147, poz. 881) (dalej: ustawa o referendum ogólnokrajowym).
Zgodnie z art. 125 Konstytucji: ust. 1: „W sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa może być przeprowadzone referendum ogólnokrajowe.”; ust. 2: „Referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.”; ust. 3: „Jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.”; ust. 4: „Ważność referendum ogólnokrajowego oraz referendum, o którym mowa w art. 235 ust. 6, stwierdza Sąd Najwyższy.”; ust. 5: „Zasady i tryb przeprowadzania referendum określa ustawa.”.
Jeśli natomiast chodzi o ustawę o referendum ogólnokrajowym, to skupię się na kwestii dla mnie w tym momencie najważniejszej, a której to chciałbym powiedzieć kilka - myślę, że dość istotnych słów - zwłaszcza przed jutrzejszym głosowaniem. Mianowicie chodzi mi o skuteczność referendum, oraz o wykonalność werdyktu wyborców w ważnym referendum. Otóż, kwestię tę reguluje art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym, który stanowi: „Właściwe organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem przez wydanie aktów normatywnych bądź podjęcie innych decyzji, nie później jednak niż w terminie 60 dni od dnia ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o ważności referendum w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.”.
Co ów przepis dokładnie oznacza i co z jego treści wynika? Przepis ten mianowicie, zawiera dyspozycję o charakterze instrukcyjnym, zgodnie z którą organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności celu realizacji wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem poprzez wydanie aktów normatywnych bądź poprzez podjęcie innych decyzji. Przepis ten nie precyzuje o jakie akty normatywne chodzi. Przepis ten nie precyzuje również o jakie decyzje chodzi. Zresztą, skoro mowa jest tu o referendum ogólnokrajowym, a nie o referendum lokalnym, to należy domniemywać, że przedmiotem każdego jednego referendum ogólnokrajowego są kwestie wymagające rozwiązań o charakterze systemowym - takie zaś rozwiązania gwarantują nie jakieś bliżej nieokreślone akty normatywne, lecz akty prawne rangi co najmniej ustawy. Oczywiście w katalogu zamkniętym źródeł prawa powszechnie obowiązującego w Polsce, który to katalog został wymieniony enumeratywnie w art. 87 ust. 1 Konstytucji (w zw. z art. 89-91 Konstytucji) mowa jest o Konstytucji, umowach międzynarodowych ratyfikowanych w drodze ustawy, ustawach, umowach międzynarodowych ratyfikowanych w drodze zatwierdzenia, oraz mowa jest o rozporządzeniach.
Trudno jest na pewno wyobrazić sobie aby przedmiotem referendum ogólnokrajowego była materia regulowana przez rozporządzenia, jako że w Polsce rozporządzenia wydawane są na podstawie zawartej w ustawie delegacji określającej materię, która ma być regulowana przez rozporządzenie, oraz organ upoważniony do wydania tego rozporządzenia - a nie na podstawie wyniku takiego czy innego referendum. Z kolei, trudno również by było uczynić przedmiotem referendum ratyfikację umowy międzynarodowej ratyfikowanej w drodze zatwierdzenia, jako że zgodnie z art. 90 ust. 3 Konstytucji umowy międzynarodowe, które wymagają ratyfikacji w trybie referendum to umowy, które dotyczą przekazania części uprawnień polskich organów władzy publicznej na rzecz organizacji międzynarodowej lub na rzecz organu międzynarodowego (zob. art. 90 ust. 1 Konstytucji). Co ważne, zgodnie z obecnie obowiązującą Konstytucją takie właśnie umowy międzynarodowe są umowami zajmującymi w hierarchii źródeł powszechnie obowiązującego prawa miejsce wyżej niż ustawa, a niżej niż Konstytucja (zob. art. 91 Konstytucji). Dalej, umowa taka jest ratyfikowana w drodze ustawy w trybie kwalifikowanym, a więc w drodze ustawy uchwalonej większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów (zob. art. 90 ust. 2 Konstytucji), lub w drodze referendum ogólnokrajowego w tym momencie zastępującego Sejm i Senat (zob. art. 90 ust. 3 Konstytucji). Warto jeszcze wspomnieć, iż Konstytucja RP stanowi o umowach międzynarodowych ratyfikowanych w drodze ustawy zwykłej. Zgodnie z art. 89 ust. 1 Konstytucji są to umowy międzynarodowe dotyczące: 1) pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych, 2) wolności, praw lub obowiązków obywatelskich określonych w Konstytucji, 3) członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w organizacji międzynarodowej, 4) znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, 5) spraw uregulowanych w ustawie lub w których Konstytucja wymaga ustawy. Jak widać z treści powyższego katalogu umowy międzynarodowe, które winny być ratyfikowane w drodze ustawy zwykłej, a więc w trybie art. 89 ust. 1 Konstytucji, dotyczą spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa, a warto w tym momencie zwrócić uwagę, że w takich właśnie sprawach zarządzane jest przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego zgodnie z art. 60-tym ustawy o referendum ogólnokrajowym.
Z kolei, dalej analizując treść art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym, wskazać należy, iż wedle istoty referendum ogólnokrajowego trudno jest sobie wyobrazić poddanie pod referendum sprawy, która nie wymaga rozwiązania o charakterze systemowym, a dokładnie o charakterze co najmniej ustawowym, a do rozwiązania której wystarcza podjęcie przez organ władzy publicznej decyzji, czyli wydania takiego aktu prawnego, który jest normą indywidualno-konkrentą, czyli normą, tudzież rozstrzygnięciem dotyczącym konkretnego stanu faktycznego, a nie kategorii spraw i której adresatem nie są podmioty określone co do rodzaju, lecz której adresatem jest indywidualna grupa odbiorców określona z imienia i nazwiska, tudzież określona z nazwy.
W każdym bądź razie, analizując treść art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym - wspomniałem, iż organy władzy publicznej zobowiązane są do podjęcia działań zmierzających do realizacji werdyktu wyborców niezwłocznie, a na pewno w ciągu 60 dni od dnia stwierdzenia ważności przeprowadzonego referendum przez Sąd Najwyższy w drodze uchwały. Artykuł ten jak wyżej wskazano nie tylko wskazuje bardzo lakonicznie na to w jakiej formie ma być zrealizowany werdykt wyborców, ale również artykuł ten, jak i następne postanowienia ustawy o referendum ogólnokrajowym - nie wskazują jakiejkolwiek sankcji za niewykonanie owego werdyktu wyborców zarówno kiedykolwiek, jak i we wskazanym w art. 67 terminie wynoszącym 60 dni. Można z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż termin określony w art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym jest terminem li tylko instrukcyjnym, a więc takim, który stanowi pewnego rodzaju zalecenie, którego jednak organ nie musi się trzymać, jako że za jego nie dotrzymanie nie grozi jakakolwiek i komukolwiek sankcja. Co więcej, ze sformułowania zawartego w omawianym art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym, które brzmi „Właściwe organy państwowe podejmują niezwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego wyniku referendum (…) nie później niż w terminie 60 dni od ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o ważności referendum” - wynika nie tylko to, że organy władzy publicznej mają maksymalny termin na wykonanie owego werdyktu wyborców do 60 dni od dnia ogłoszenia uchwały przez Sąd Najwyższy o ważności referendum, ale co więcej owe właściwe organy władzy publicznej mogą zrealizować werdykt wyborców w terminie maksymalnym 60 dni od dnia ogłoszenia uchwały Sądu Najwyższego o ważności referendum, zaś gdy dojdzie do przekroczenia owego terminu 60 dni (choćby o jeden dzień), to owe organy władzy publicznej nie mogą wykonać wspomnianego werdyktu wyborców, a tym samym mówiąc wprost: mogą puścić w wieczne zapomnienie taką, a nie inną wolę wyrażoną przez społeczeństwie w ważnym referendum ogólnokrajowym..
Podsumowując, skuteczność werdyktu dokonanego przez wyborców w ważnym referendum została w taki sposób zdefiniowana w art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym, iż owe organy władzy publicznej mogą, ale nie muszą zrealizować ów werdykt. Nie będę w tym momencie wspominał, iż ustawa w ogóle nie mówi jak należy zrealizować werdykt wyborców, którzy podjęli taką, a nie inną decyzję w referendum uznanym za ważne przez uchwałę Sądu Najwyższego.
Można z całą odpowiedzialnością wspomnieć, iż redakcja art. 67 ustawy o referendum ogólnokrajowym - wpływa demoralizująco na organy władzy publicznej sankcjonując w drodze ustawy „uznaniowość” tak dobrze zresztą znaną i niestety zasadnie cieszącą się bardzo złą sławą w polskim prawie administracyjnym, a w tym najbardziej w prawie podatkowym, czy w prawie budowlanym.

Czy instytucja referendum w kształcie obowiązującym pod rządami art. 125 Konstytucji i ustawy o referendum krajowym z 14-go marca 2003 r. ma jakikolwiek sens?
Jak już wspomniano, w obecnym stanie prawnym referendum ogólnokrajowe w istocie nie ma mocy wiążącej dla centralnych organów władzy publicznej. Rząd i parlament mogą w swoich decyzjach uwzględnić zdanie społeczeństwa wyrażone w referendum, jak również mogą je zignorować, jak też owe organy władzy publicznej mogą postąpić wręcz wbrew woli wyrażonej w referendum przez obywateli - bez poniesienia za to jakiejkolwiek odpowiedzialności. Instytucja referendum miałaby sens dopiero wtedy, gdyby od strony prawnej zobowiązywałaby bardzo konkretne i wymienione w ustawie wprost z nazwy organy władzy publicznej pod groźbą np. pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej, a dokładnie pod groźbą odpowiedzialności konstytucyjnej konkretnego organu, któremu ustawa (najlepiej zasadnicza) powierzyłaby funkcję wykonawcy woli narodu wyrażonej w ważnym referendum, np. takim wykonawcą mógłby być Marszałek Sejmu, czy Prezydent. Obecnie obowiązująca Konstytucja nie przewiduje jakichkolwiek sankcji za niewykonanie woli narodu. Mówiąc wprost, obecny kształt referendum ogólnokrajowego stwarza sytuację, w której „naród sobie”, zaś organy władzy publicznej też „sobie”, a dokładnie w „swoją stronę” i na przekór woli narodu. Skandalem także można określić to, iż w zakresie wykonania werdyktu społeczeństwa dokonanego przezeń w drodze ważnego referendum, organy władzy publicznej „zobowiązane” do wykonania owej woli nie są wprost wymienione i nazwane przez ustawę, lecz są wymienione w sposób niezwykle lakoniczny w postaci sformułowania „właściwe organy państwowe”. Można powiedzieć, że sama ustawa „rozmywa” zarówno skuteczność wykonania werdyktu wyborców, jak również „rozmywa” podmiot lub podmioty odpowiedzialne za wykonanie wspomnianego werdyktu i wreszcie, sama ustawa „rozmywa” jakąkolwiek odpowiedzialność kogokolwiek za niewykonanie woli wyborców, tudzież za nienależyte wykonanie owej woli. Ustawa nie tylko uniemożliwia identyfikację i pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej, a nawet karnej konkretnych osób odpowiedzialnych za niewykonanie werdyktu wyborców, ale co więcej „rozmywa” wręcz odpowiedzialność polityczną konkretnych osób odpowiedzialnych za niewykonanie werdyktu wyborców, bądź też za nienależyte wykonanie owego werdyktu.
Rekapitulując: jak najbardziej zasadnie można powiedzieć, że instytucja referendum w Polsce jest całkowicie pozbawiona jakiegokolwiek sensu, nie mówiąc już o tym, że stanowi owa instytucja skuteczny środek li tylko do kolejnego drenowania pieniędzy z kasy państwowej, a także stanowi kolejną platformę polityczną do „wylansowania się” przez takich czy innych polityków, bądź przez takich czy innych pretendentów do polityki.

Referendum jako najdroższe badanie opinii publicznej.
Dalej, wypada wskazać, że jeśli rząd i parlament chcą wiedzieć jakie są nastroje społeczne wokół takich czy innych kwestii, to wystarczy aby zleciły wykonanie badania jakiejś prywatnej firmie sondażowej. Wówczas bowiem taki krok by był znacznie tańszy dla nas jako dla podatników, zaś efekt prawny by był dosłownie taki sam. Podkreślmy to bardzo dobitnie i bardzo precyzyjnie: referendum w obecnym stanie prawnym w Polsce to nic innego jak badanie panujących w społeczeństwie nastrojów; w żadnym wypadku referendum nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych, bo żaden organ władzy publicznej nie jest wprost pod groźbą sankcji zobowiązany do wypełnienia woli wyborców, jak również ustawa o referendum ogólnokrajowym nie określa w sposób precyzyjny jak owa wola narodu miałaby być wypełniona; więcej, referendum w obecnym kształcie prawnym w żadnym wypadku nie oznacza oddania bezpośrednio w ręce obywateli jakiegokolwiek elementu systemu podejmowania decyzji o tym co się dzieje z naszym państwem i w naszym państwie.

Postulaty de lege ferenda.
Co do samej instytucji referendum w ogólności, to oczywiście instytucja ta miałaby sens, ale wtedy i tylko wtedy, gdyby wiązała prawnie rząd i parlament poprzez ustanowienie organu, tudzież konkretnej osoby odpowiedzialnej prawnie za wykonanie woli narodu pod groźbą kary czy to konstytucyjnej, czy np. konstytucyjnej i karnej. Dalej, instytucja referendum także miałaby sens dopiero, gdyby za konkretnym pytaniem referendalnym stałby obligatoryjnie bardzo konkretny projekt aktu prawnego, który by był wówczas uchwalony w istocie w drodze ważnego referendum ogólnokrajowego. Chodzi mi o analogię do dwóch sytuacji, które w historii referendów w III RP były przeprowadzone (trochę oczywiście z przypadku, a nie intencjonalnie) wedle powyższego postulatu. Mianowicie, mówię tu o zarówno referendum konstytucyjnym z 25-go maja 1997 r., w którym to nie tylko było obecne pytanie o to czy ma być wprowadzona obecnie obowiązująca Konstytucja, ale co więcej, za tym pytaniem stał bardzo konkretny i wręcz namacalny przez obywateli projekt konstytucji, z którym każdy z uczestników referendum mógł się zapoznać i w pełni świadomie postawić krzyżyk na karcie do głosowania pod odpowiedzią TAK lub NIE. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku referendum akcesyjnego z 7 i 8-go czerwca 2003 r., gdzie za pytaniem o to czy Polska ma zostać członkiem Unii Europejskiej stał bardzo konkretny projekt traktatu akcesyjnego Rzeczypospolitej Polskiego do Unii Europejskiej. Obywatele polscy także w tym wypadku mieli realną możliwość zapoznania się nie tylko z ideą bycia państwem członkowskim Unii Europejskiej, ale co więcej obywatele polscy mieli realną możliwość zapoznania się z bardzo konkretnymi rozwiązaniami przyjętymi i wynegocjowanym przez polski rząd w traktacie akcesyjnym określającym nie tylko sposób akcesji Polski do Unii Europejskiej, ale także zasady funkcjonowania Polski jako kraju członkowskiego Unii.

Jutrzejsze referendum.
Jeśli chodzi o jutrzejsze referendum, to wskazać należy, że mamy do czynienia li tylko z bardzo lakonicznymi pytaniami, za którymi w ogóle nie stoją żadne konkretne projekty określające sposób realizacji ewentualnego pozytywnego werdyktu wyborców.
Wzór karty do głosowania
w jutrzejszym referendum
W przypadku jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) mamy bardzo lakoniczne pytanie w postaci „Czy jest Pan/Pani za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?”. Za tym pytaniem w ogóle nie stoi żaden projekt ustawy, a w tym wypadku zmiany obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej. Jak wiadomo, pojęcie JOW jest pojęciem dość skomplikowanym i nie do końca jednoznacznym, jak bowiem pokazuje praktyka ustrojowa państw na świecie, w których obowiązują JOW’y, to sama instytucja JOW jest bardzo zróżnicowana; więcej, w wielu krajach istnieją systemy mieszane będące wypadkową JOW’ów i systemu proporcjonalnego. Wyborcy więc de facto jutro powiedzą TAK lub NIE w istocie w sprawie, o której naprawdę nie będą mieli pojęcia, bo zarządzający referendum ogólnokrajowe nie sprecyzowali dokładnie o jaki typ JOW’ów chodzi - czy to ma być na wzór systemu mieszanego obowiązującego w Niemczech, czy np. ma to być na wzór systemu obowiązującego w Wielkiej Brytanii.
Podobnie jest w przypadku drugiego pytania jutrzejszego referendum. Mianowicie: „Czy jest Pan/Pani za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwowego?” Pozornie może się wydawać, iż obywatele w dniu jutrzejszym odpowiadając na to pytanie będą mogli zadecydować o tym czy partie polityczne mają być finansowane z budżetu państwa, czy nie. Ostatecznie jednak - trzymając się literalnie brzmienia tego pytania - chodzi o to czy ma być utrzymany dotychczasowy sposób finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Jeśli więc jutro obywatele powiedzą, że dotychczasowy sposób finansowania partii politycznych z budżetu państwa powinien ulec zmianie, to może w praktyce oznaczać, iż np. parlament wraz z prezydentem zadecydują, iż partie polityczne będą otrzymywały mniej lub więcej pieniędzy z budżetu państwa co będzie w konsekwencji oznaczało, że taki system będzie zdecydowanie innym systemem niż ten system, który obecnie obowiązuje. Z kolei, jeśli organy władzy publicznej rzeczywiście będą chciały się wsłuchać w wolę narodu i przy tym niczego „nie kombinować”, to również wyborcy jutro właściwie nie będą mieli żadnej wiedzy na temat tego jak będzie wyglądał system pozyskiwania środków na utrzymanie działalności partii politycznych. Wyborcy jutro odpowiadając na pytanie drugie referendum nie będą mieli absolutnie nie tylko wiedzy, ale również żadnej wiedzy na temat tego czy aby przypadkiem alternatywny względem obecnie obowiązującego system finansowania działalności partii politycznych - nie będzie gorszy? Tak jak w przypadku pierwszego pytania referendalnego, tak i w przypadku drugiego pytania odpowiedzi nie jest w stanie udzielić nie tylko żaden zwykły obywatel, ale wręcz również żaden ekspert, bo zwyczajnie brakuje tu konkretnego projektu ustawy, nad którego treścią można by podjąć merytoryczną dyskusję, czy wręcz jakąkolwiek dyskusję.
Z kolei, jeśli chodzi o pytanie trzecie; brzmi ono następująco: „Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?”. Problem ten został rozstrzygnięty niedawno w drodze uchwalenia ustawy z 5 sierpnia 2015 r. o zmianie ustawy - Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2015 r., poz. 1197). Pytanie jednak jakie się tu nasuwa to czy zasada ta nie powinna być zasadą powszechnie obowiązującą w całym prawie administracyjnym? Czy problem z wykładnią prawa na korzyść obywatela istniał li tylko na gruncie prawa podatkowego? Wiadomo, że problem ten jest słabością wielu, wielu innych gałęzi polskiego prawa administracyjnego. W każdym bądź razie, jeśli chodzi o to konkretne pytanie, to chociaż zostało ono rozstrzygnięte w drodze wspomnianej noweli Ordynacji Podatkowej, o tyle również za trzecim pytaniem nie stał żaden konkretny projekt ustawy - tak aby wyborcy mieli szansę podjąć rzeczywiście świadomy wybór czy są ZA, czy PRZECIW.

Referendum Prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie inaczej jest w przypadku referendum proponowanego przez obecnie urzędującego Prezydenta RP, a mianowicie przez Doktora Andrzeja Dudę. Obecnie urzędujący Prezydent co prawda zaproponował lepsze czy gorsze pytania, ale również nie zaproponował wraz z nimi bardzo konkretnych projektów ustaw. Tym samym tak jak w przypadku referendum zarządzonego przez byłego Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, tak i referendum proponowane przez obecnego Prezydenta RP Doktora Andrzeja Dudę nie pozwala na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. W każdym bądź razie, same pytania w referendum takim czy innym bez jednoczesnego powiązania ich z konkretnymi projektami ustaw czynią każde jedno referendum nic nie wartym. Nie będę już przypominał, iż sama ustawa o referendum ogólnokrajowym, czyni instytucję referendum ogólnokrajowego całkowicie bezużyteczną i fikcyjną.

Epilog.
Jak już wykazałem, obecnie funkcjonująca instytucja referendum ogólnokrajowego czyni tę instytucję martwą i tylko stanowi ona przyczynek do kolejnego wyłudzania od nas jako podatników pieniędzy, oraz stanowi de facto platformę do lansowania się polityków w przestrzeni medialnej. Istota referendum ogólnokrajowego jako elementu sprawowania przez Naród bezpośrednich rządów w państwie, tudzież idea demokracji bezpośredniej została po prostu i wprost wypaczona i wykluczona.
Można nawet powiedzieć, że jeśli którykolwiek z obywateli chce faktycznie przyczyniać się bezpośrednio do zmian w tym kraju, to może to zrobić o wiele skuteczniej niż w drodze referendum. A mianowicie, może o wiele więcej zrobić przykładowo wysyłając listy do konkretnych polityków piastujących urzędy publiczne, jak i do konkretnych organów władzy publicznej. List bowiem wysłany do takiego czy innego polityka jako do urzędnika państwowego, czy takiej lub innej instytucji publicznej - spowoduje przynajmniej ustosunkowanie się do treści owego listu w trybie k.p.a. W przypadku zaś referendum nasza wola i nasze zdanie spotka się li tylko z lakonicznym i bardzo ogólnym przedstawieniem w mediach słupków procentowych i statystyk będących przyczynkiem do pojawienia się po raz kolejny tych samych gadających głów w radiu, telewizji, internecie i w gazetach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz